Za najefektywniejsze odnawialne źródło energii uchodzą farmy wiatrowe: jest to stosunkowo nieduża inwestycja w porównaniu z ilością produkowanej energii oraz formami jej przechowywania. – Wciąż jest wiele koncepcji projektów tego typu, w tej chwili zamrożonych ze względu na brak odpowiedniego środowiska prawnego – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Jednocześnie zastrzega, że wyhamowanie inwestycji w tym zakresie, do jakiego doszło w 2016 r., głównie za sprawą ustawy odległościowej, wprowadzającej zaostrzone rygory budowy tego typu instalacji, wciąż nie zostało odwrócone.
Wiatr od morza
Rola państwa w procesie przechodzenia na odnawialne źródła energii jest niewielka: przerzucono ją na barki państwowych firm. – Państwowe koncerny największe alternatywne zasoby wytwórcze mają w energetyce wodnej i biomasie. Kupiły też instalacje wiatrowe, jeszcze zanim zaczęto realizować politykę powstrzymywania OZE – podkreśla Wiśniewski. – W efekcie stan OZE w ich posiadaniu realnie nie zmienił się od 2015 r. W pierwszych aukcjach koncerny nie brały udziału, w tej z 2018 r. – udział był śladowy i w większości ich oferty nie zyskały uznania. Dopiero w kontekście aukcji zaplanowanej na grudzień 2019 r. nastąpiły zmiany: prowadzi się akwizycje projektów – dodaje.
Energia z wiatru tkwi zatem w zamrażarce: farmy wiatrowe offshore zaczną pracować prawdopodobnie za jakieś pięć lat. Będą miały łączną moc około 10 GW, choć zdaniem ekspertów ten potencjał można docelowo rozbudować nawet do 30 GW. Z kolei w rozmowie z nami prezes Tauronu Filip Grzegorczyk oceniał, że kończy się pula lokalizacji farm wiatrowych onshore, co oznaczałoby, że jedyną przestrzenią dla rozwoju branży pozostaje Morze Bałtyckie.
Są też jednak optymiści. – Wiatr jest najtańszym źródłem energii dostępnym na rynku, a tańszy prąd zwiększa konkurencyjność polskich przedsiębiorców i oznacza więcej pieniędzy w portfelach Polaków – podkreśla prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) Janusz Gajowiecki. – Kolejne inwestycje w zieloną energię poprawią też sytuację finansową wielu gmin i stworzą nowe miejsca pracy wokół sektora, co jest istotne w trakcie transformacji energetycznej – dodaje.
Według PSEW lądowe farmy wiatrowe staną się jednym z kół zamachowych polskiej gospodarki. W rezultacie aukcji mocy – tej z 2018 r. oraz zaplanowanej na koniec roku bieżącego – w ciągu najbliższych trzech lat moc zainstalowana w farmach wiatrowych na lądzie zwiększy się do 10 GW, co oznacza wzrost o 3,5 GW. To ma generować oszczędności – 4,5 mld zł dla firm i gospodarstw domowych z uwagi na niższą cenę energii, jak wynika z wyliczeń PSEW – oraz zapewnić redukcję emisji o 10 mln ton CO2 rocznie.