Potrzeby inwestycyjne polskiego sektora energetycznego w związku z koniecznością dostosowania się do unijnych celów dekarbonizacji są ogromne. Szacowane są one na ok. 147 mld euro do 2045 r., a dodatkowo sektor będzie musiał ponieść koszty zakupu uprawnień CO2 w wysokości ok. 85 mld euro w okresie 2020–2045. Niestety, instrumenty kompensacyjne oparte na europejskim systemie handlu emisjami nie zapewnią wystarczających funduszy do pokrycia tych potrzeb. Również potencjał inwestycyjny czterech największych polskich spółek energetycznych, wynoszący ok. 28 mld euro, jest zbyt mały, aby pokryć te potrzeby.
Wobec takiego stanu rzeczy transformacja polskiego sektora energetycznego będzie znaczącym wyzwaniem dla kraju z udziałem węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej na poziomie 80 proc. i o jednym z najniższych poziomów PKB per capita w UE. Chyba że dostępne będą zewnętrzne środki finansowe.
Mogą one pochodzić z trzech źródeł: funduszy strukturalnych UE, z rynku finansowego lub z instytucji unijnych takich jak Europejski Bank Inwestycyjny.
Środki te powinny zostać skierowane na inwestycje w OZE, jak również w źródła wytwórcze oparte na gazie. Te ostatnie są naturalnym sposobem na zastąpienie źródeł wytwórczych opartych na węglu, ponieważ emitują niemal trzy razy mniej CO2 niż stare jednostki węglowe. Jednocześnie źródła wytwórcze oparte na gazie zapewniają stabilność systemu podczas rozwoju OZE. Jednocześnie powinniśmy również zostawić otwartą opcję energii jądrowej.
Trudne finansowanie
Jednak proponowane obecnie wieloletnie ramy finansowe UE (WRF) na lata 2021–2027 nie przewidują środków finansowych ani na źródła wytwórcze oparte na gazie, ani na elektrownię jądrową. Jednocześnie w przypadku środków z rynku finansowego procedowane obecnie regulacje w ramach zrównoważonego finansowania (tzw. taksonomia) również mogą być problemem.
Bloomberg