Rozwój energetyki rozproszonej niesie wiele korzyści. Zapewnia wpływy do lokalnych budżetów, przekłada się na powstawanie nowych, atrakcyjnych miejsc pracy i zapewnia tańszą energię, opartą na słońcu czy wietrze. System rozproszony jest też bezpieczniejszy, zarówno w kontekście ochrony samej infrastruktury przed potencjalnymi zniszczeniami, co przybiera na znaczeniu m.in. w kontekście wojny, jaka toczy się od kilku lat za wschodnią granicą Polski, a także z punktu widzenia skali potencjalnych awarii. W przypadku tego typu zamkniętych systemów uszkodzenia czy błędy ludzkie mają skutki dużo mniejsze niż w przypadku uszkodzenia centralnych bloków energetycznych nastawionych na produkcję dla dużej części kraju.
Doskonale w takiej układance sprawdzają się klastry energii czy spółdzielnie energetyczne, grupujące z jednej strony lokalnych producentów, a z drugiej – konsumentów energii. Mają one szanse skutecznie bilansować się w zakresie produkcji i zużycia prądu, korzystając przy tym z niskich cen zielonej energii. Chodzi o to, by w jak największym stopniu konsumować wyprodukowaną energię, zagospodarowując również te wolumeny, które wytwarzane są w momentach pików, by nie oddawać nadmiarów do sieci.
Czytaj więcej
OZE mogą dać wiele dobrego polskiej energetyce pod warunkiem stopniowego rozwoju i modernizacji s...
Rynek wrażliwy na cenę
– Dziś argument ekonomiczny nadal jest najważniejszy. To, że szereg form energetyki rozproszonej, czy to klastry, czy spółdzielnie, może funkcjonować w systemie autonomicznym albo w części autonomicznym, bez niektórych opłat, jest decydujące – mówił Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, podczas debaty „Energetyka rozproszona na terenach niezurbanizowanych”, która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Dodał, że klastry czy spółdzielnie mają możliwość uzyskania wsparcia z KPO. Dotychczasowe zgłoszenia wskazują na duże zainteresowanie programem, a projekty przesyłane przez gminy są dobrze przygotowane. – Jednocześnie szereg gmin czy klastrów komunikuje, że nie potrzebuje wsparcia finansowego, wystarczy im zniesienie części opłat pośrednich. Zapewniają, że są w stanie zbilansować się na poziomie lokalnym. To potwierdza, że najlepszym mechanizmem wsparcia jest rynek w zakresie niskiej ceny – podkreślał Motyka.
Zaznaczył, że rozwój energetyki rozproszonej sprzyja budowie nowych kompetencji w gminach, samorządy wykazują się coraz większym zaangażowaniem. Na mocy unijnej dyrektywy RED III Polska musi wyznaczyć do lutego 2026 r. obszary przyspieszonego rozwoju OZE. Na wytypowanych terenach procedury wydawania zezwoleń na budowę instalacji OZE mają trwać do 12 miesięcy. – W zakresie obszarów przyspieszonego rozwoju OZE wskażemy wspólnie z gminami te tereny, szczególnie poprzemysłowe, gdzie będzie można szybciej przejść procedury związane z warunkami przyłączenia. Wytypujemy je razem, to nie może być proces przypadkowy. Potencjał rozwoju jest duży – mówił wiceminister.
Różne elementy układanki
Społeczności energetyczne – gmina, powiat, kilka sąsiadujących ze sobą gmin – mogą się skutecznie bilansować, dążąc do 100-proc. autokonsumpcji. Trzeba jednak z jednej strony zapewnić odpowiednią podaż, która jest w stanie zaspokoić zapotrzebowanie na energię danej społeczności, a z drugiej strony zagwarantować popyt, który sprawi, że nie trzeba będzie niezagospodarowanych nadwyżek prądu oddawać do systemu. – Nie jest sztuką postawić małe źródło i w 100 proc. wykorzystać wytwarzaną przez nie energię ani zapewnić sobie 100 proc. dostaw ze źródeł produkujących bardzo dużo energii, której nie zawsze będziemy w stanie zagospodarować. Kluczowa jest elastyczność i sterowalność po stronie odbiorców. Trzeba umiejętnie zarządzać energią, produkcją i popytem – mówił Tomasz Drzał, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i Odnawialnych Źródeł Energii. W przypadku gdy w takiej społeczności jest szkoła, zakład pracy, basen, kino i inne podmioty działające w różnych dniach i godzinach, można skutecznie przewidzieć i zaplanować pobór energii. Baseny zużywają więcej energii w weekendy, szkoła i urząd – w dni robocze. Kina z kolei działają aktywniej popołudniami i wieczorami, gdy szkoły i urzędy są zamknięte. Gdy połączy się poszczególne puzzle w całość, system ma szansę się w dużej mierze bilansować.
Agnieszka Okońska, wiceprezes Polskich Sieci Energetycznych, podkreśliła, że wyzwaniem jest „chimeryczność energii z OZE”. – Mimo że mamy około 27 proc. energii z OZE w całym miksie, w słoneczne i wietrzne dni mamy problem z nadwyżką energii w sieci. W marcu–kwietniu było kilkanaście dni, gdy trzeba było wysyłać zalecenia ograniczeń produkcji. (…) Tymczasem jesteśmy dopiero na początku drogi, naszą ambicją jest zapewne odwrócenie struktury, by 60–70 proc. miksu stanowiły OZE. Z nadwyżkami energii w konkretne dni wraz z rozwojem OZE będziemy mieć do czynienia coraz częściej. Odpowiedzią jest bilansowanie lokalne, tworzenie społeczności energetycznych i klastrów – mówiła wiceprezes.
– Trzeba na poziomie społeczności inwestować w źródła wytwórcze, ale też w magazyny i w takie odbiory, które mogłyby odpowiadać na piki w systemie energetycznym. Bo dziś mamy tak naprawdę problem z odbiorem. On musi stać się bardziej elastyczny – dodała. Z drugiej strony zdarzają się też sytuacje, gdy nie ma słońca ani wiatru. Na nie również trzeba być przygotowanym. Rozwiązaniem, przynajmniej do czasu powstania elektrowni jądrowej, są bloki gazowe, bardzo elastyczne, będące w stanie szybko odpowiedzieć na zapotrzebowanie rynku.
Czytaj więcej
Sektor morskiej energetyki wiatrowej w Europie potrzebuje jasnych, długoterminowych harmonogramów...
Budowa popytu
Duży potencjał, jeśli chodzi o rozwój energetyki odnawialnej, mają tereny wiejskie, niezurbanizowane. Tam jednak zazwyczaj nie ma wystarczającego odbioru. – Tymczasem jest granica inwestowania w sieci, one powinny być w jak największym stopniu wykorzystane – mówił Grzegorz Wiśniewski, prezes EC BREC Instytutu Energetyki Odnawialnej. Na obszarach wiejskich znajdują się największe farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Jak zauważył Wiśniewski, możliwości przyłączania do sieci są tam na bieżąco wykorzystywane. Zdarza się, że na takich terenach powstają fabryki. Tomasz Drzał wskazał jako przykład zakład produkcyjny należący do firmy Mercedes-Benz w Jaworze, wokół którego postawiono wiatraki i panele słoneczne wytwarzające energię na potrzeby firmy.
Wiśniewski zwracał też uwagę na wielofunkcyjne wykorzystanie terenu. Wiatraki pozwalają na uprawę roślin, ale również fotowoltaika daje takie możliwości. Wiele roślin dobrze znosi częściowe zacienienie. Pod panelami jest lepsza wilgotność, woda nie wyparowuje z gleby tak szybko. Jest to niezwykle istotne w warunkach suszy, z którą coraz częściej mamy do czynienia. Uprawy i fotowoltaika dobrze się uzupełniają. W takim przypadku energia słoneczna może być w większym stopniu wykorzystywana lokalnie – napędzać maszyny rolnicze, pojazdy, zasilać pompy, systemy nawadniania itd.
Czytaj więcej
Koszty budowy magazynów energii spadły tylko w zeszłym roku o 30 proc. – mówi „Rz” Krzysztof Koch...
Budowa świadomości konsumentów
Budowa społeczności energetycznych wymaga świadomości i zaangażowania. Z tym jest dziś jeszcze nie najlepiej. Gospodarstwa domowe nie wykazują się elastycznością, zazwyczaj nie korzystają z innych taryf niż G11, gdzie cena prądu jest taka sama przez całą dobę, bez podziału na strefy dzienne i nocne. – W większości jesteśmy na taryfie „all inclusive”: kiedy potrzebujemy, wtedy korzystamy. Dziś 90 proc. naszych klientów ma taryfę jednostrefową, G11, mimo że przechodząc w taryfy strefowe, można oszczędzać i racjonalizować zużycie. Tworzenie społeczności energetycznych ma być nie tylko zachętą do bilansowania lokalnego, ale też do budowania świadomości energetycznej, której na ten moment brakuje – informował Maciej Mróz, prezes Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają plan inwestycyjny, który zakłada wydatki na sieci przesyłowe na poziomie 64 mld zł do 2034 r.
Obejmuje on budowę 4850 km torów nowych linii 400 kV, budowę i modernizację stacji oraz powstanie lądowej linii stałoprądowej. Konieczna jest budowa mostu energetycznego, którym będzie można przesyłać prąd z północy na południe Polski, odwrotnie niż dotychczas, w związku z powstającymi morskimi farmami wiatrowymi na Bałtyku i elektrownią jądrową.
– Dobrze, że mamy największy w historii plan rozwoju sieci przesyłowych. Pytanie tylko, czy ten plan będzie musiał być w pełni zrealizowany. Może okazać się, że nie będzie potrzeby przesyłu energii w takim stopniu, jeśli zostanie ona zagospodarowana na poziomie lokalnym. Kto wie, może ostatecznie nie okaże się, że część tych środków będzie można przesunąć na rozwój sektora energetyki rozproszonej i lokalne bilansowanie? Ale to wymaga już szerszej dyskusji międzyresortowej w kolejnych latach, po podjęciu inwestycji związanych z atomem i offshore – mówił Motyka.