Magazynowanie energii nie jest niczym nowym.

Zgadza się. Na dziś najbardziej dostępne technologie magazynowania energii to elektrownie szczytowo-pompowe. Funkcjonują w Polsce od lat, tyle że mamy ich za mało.

A technologie bateryjne? Na jakim są etapie rozwoju?

Ta technologia zdominowała w ostatnich latach rynki światowe, w tym również polski. Ma ona niestety to ograniczenie, że pojemność energetyczna baterii umożliwia magazynowanie energii z danego układu na maksymalnie cztery godziny. Są też na świecie inne technologie magazynowania energii, m.in. ogniwa przepływowe czy magazyny kinetyczne, które mają zdolność magazynowania w dużo dłuższym czasie. Ale to się wiąże z wyższymi kosztami inwestycji. Można też do magazynowania wykorzystać skroplone czy sprężone powietrze, ciecze. Opcji jest wiele, jednak zaawansowanie takich projektów, ich komercjalizacja, nie jest na tym etapie, co w przypadku magazynów bateryjnych. One są w tej chwili najbardziej dostępne kosztowo.

Zatrzymajmy się przez chwilę przy tych kosztach. Na przestrzeni ostatnich lat one spadały. Do jakich poziomów? Jak to wygląda obecnie?

Tylko w ciągu zeszłego roku spadły prawie o ponad 30 proc. Jeszcze dwa lata temu koszt budowy 1 MW mocy zainstalowanej w magazynie energii w technologii bateryjnej wynosił około 5 mln zł. Dziś ten koszt spadł do 1,5 mln zł, a zdarzają się już nawet oferty poniżej 1 mln zł. Prognozuje się, że ceny magazynów energii mają spaść nawet o 80 proc. dzięki zastosowaniu nowej, tańszej technologii produkcji akumulatorów.

Na magazynach energii da się dziś zarabiać?

Nad tą kwestią wciąż pracujemy. Zależy nam na tym, by ten rynek mógł lepiej funkcjonować. Są możliwości zarabiania na arbitrażu. W sytuacji niskich cen energii na rynku hurtowym czy na towarowej giełdzie energii opłaca się ładować magazyny i oddawać energię wówczas, gdy jej cena wzrośnie. Zarabia się wtedy na różnicach cen. Ale takich dni w ciągu roku nie jest aż tak dużo, by można się było z tego utrzymać. Dlatego konieczne jest szukanie innych źródeł przychodów. Jednym z nich są kontrakty długoterminowe w ramach tzw. usług systemowych w rynku mocy. W tym roku, 11 grudnia, odbędzie się ostatnia aukcja na kontraktowanie takich mocy dyspozycyjnych dla nowych instalacji. W ciągu ostatnich dwóch lat aukcje zdominowały magazyny bateryjne, które stały się głównym beneficjentem kontraktów mocowych. Mimo że w minionym roku obniżono prawie o połowę tak zwany współczynnik dyspozycyjności dla tych instalacji, inwestorzy w ostatniej aukcji zgłosili rekordowy wolumen na łączną moc 2,5 GW. To z drugiej strony pokazuje, że system nie jest doskonały. Potrzebne są kontrakty długoterminowe specjalnie dla magazynów, by z rynku nie były wypierane inne technologie, na których zależy operatorom systemu. Trwają prace w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz w PSE nad stworzeniem odrębnych koszyków technologicznych, w tym koszyków dla magazynów energii, i wynagradzaniem ich za elastyczność. 

Czytaj więcej

Europa potrzebuje nowego podejścia do bezpieczeństwa energetycznego

Pozyskanie finansowania na projekty magazynowe nastręcza trudności?

Rynek mocy nie gwarantuje realizacji tych inwestycji. By poprawić opłacalność i otworzyć drogę do finansowania dłużnego, trzeba się posiłkować systemami dotacyjnymi. Teraz na przykład dużym zainteresowaniem cieszy się program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na dofinansowanie magazynów energii, którego łączna pula wynosi ponad 4 mld zł. Warto podkreślić, że pierwsze inwestycje w magazyny energii będą miały dość szybką stopę zwrotu z inwestycji, ale wraz z nasycaniem się rynku zwrot zainwestowanych środków może zająć więcej czasu ze względu na niedoskonały rynek usług systemowych w Polsce. Dzisiaj nad tym rynkiem usług pracujemy. Dobrze, że na przykład powstał rynek usług bilansujących kontraktowanych przez PSE. Czekamy też na inny strumień przychodowy, czyli na usługi elastyczności kontraktowane przez operatorów dystrybucji energii. Takie usługi funkcjonują na innych rynkach europejskich. 

Jak wygląda dziś rynek magazynów pod kątem właścicielskim? 

Jest duży wolumen ponad 1,5 mln prosumentów, którzy korzystają z fotowoltaiki. Dysponują oni łącznie mocą przekraczającą 12,7 GW. Dzięki rozszerzeniu programu „Mój prąd” o przydomowe magazyny energii pojawił się potencjał dalszego rozwoju tego rynku. Obecnie mamy ponad 110 tys. przydomowych magazynów o łącznej mocy 100 MW i pojemności 130 MWh. Możliwe jest więc powstanie jeszcze ponad miliona nowych. Ten kierunek bezwzględnie należy kontynuować. Druga kategoria to prosumenci zbiorowi – spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty, ok. 500 tys. budynków wielorodzinnych, które inwestują w fotowoltaikę i również potrzebują magazynów. Tam moce są już trochę większe. Popyt na magazyny wykazują też małe i średnie przedsiębiorstwa. Dzięki magazynom zwiększają autokonsumpcję prądu wytwarzanego w przyzakładowych instalacjach. Traktują jednocześnie magazyny jako gwarancję zasilania na wypadek np. awarii sieci czy spadku napięcia. I kolejna grupa odbiorców – inwestorzy stawiający wielkoskalowe OZE oparte na wietrze, słońcu czy budujący biogazownie. Magazyn energii jest buforem dla tych źródeł, umożliwia zwiększenie wykorzystania ich potencjału. Wielkoskalowe OZE, szczególnie fotowoltaika, bez magazynów energii stają się już nieopłacalne. W wielu krajach fotowoltaika dużej skali nie otrzymuje warunków przyłączeniowych, jeżeli przy instalacji nie ma magazynów energii. Są też deweloperzy, którzy inwestują w wielkoskalowe magazyny energii. I te instalacje wspierają pracę krajowego systemu energetycznego.

Jakie są prognozy rozwoju rynku w najbliższych latach? 

W Polsce, w ramach kontraktów mocowych, mamy do realizacji ponad 6 GW do 2029 roku. 

Magazyny o mocy 165 MW powstaną w 2027 roku, około 1,7 GW w 2028 roku i 2,5 GW w 2029 roku. Oczywiście jest obawa, że część projektów nie zostanie zrealizowana ze względu na przykład na problemy z finansowaniem i niewystarczającą stronę przychodową. Dlatego trzeba rozwijać rynek usług.

Jak długa jest żywotność takiego magazynu?

Dostawcy standardowo udzielają gwarancji dla takiej technologii na dziesięć lat, choć bywają gwarancje 15- i 20-letnie. Teoretycznie magazyny w technologii bateryjnej można eksploatować przez 20, a nawet 30 lat. Oczywiście dużo zależy od sposobu eksploatacji, od tego, jak często magazyn jest rozładowywany, w jakich temperaturach pracuje. Baterie są bardzo wrażliwe na ekstremalne temperatury zarówno ujemne, jak i dodatnie. Optymalny przedział to 10–30 stopni. Oczywiście wyposażone są w systemy chłodzenia, które umożliwiają im pracę w optymalnej temperaturze 25 stopni. 

A jak wygląda kwestia recyklingu w przypadku zużytego produktu?

Wszystko to regulują przepisy unijne. Wprowadzana jest powszechna paszportyzacja baterii. Ich obieg już jest monitorowany, a będzie kontrolowany w jeszcze większym stopniu. Nakładane będą kary na tych użytkowników, którzy nie dostosują się do nowych procedur. Wszystkie magazyny są rejestrowane. Nawet prosument, który ma małą baterię, musi ją zgłosić do operatora. Z kolei przemysłowe magazyny energii wymagają już umowy przyłączeniowej, są w pełni rejestrowane. Największe, powyżej 10 MW, muszą posiadać koncesję na magazynowanie energii wydawaną przez URE. Baterie są poddawane recyklingowi. Odzyskiwany jest każdy element, zarówno pierwiastki ziem rzadkich, jak i pozostałe elementy, włącznie z obudową. 

Czytaj więcej

Koszty budowy morskich wiatraków spadną

Rozwój magazynów energii może dać impuls krajowej gospodarce? Dużo się mówi o tzw. local content przy inwestycjach związanych z transformacją.

Są takie możliwości, choć trzeba zauważyć, że one się coraz bardziej zawężają. Dziś azjatyckie technologie, w szczególności chińskie, są bardzo konkurencyjne, zaawansowane technicznie. Jeśli chodzi o OZE – fotowoltaikę czy energetykę wiatrową – trudno jest konkurować z Chinami. W przypadku baterii jest podobnie. By to zmienić, potrzeba działań systemowych w zakresie ochrony polskiego czy europejskiego rynku. I takie działania są podejmowane. Przy czym od razu zaznaczyć trzeba, że Europa nie jest w stanie produkować ogniw bateryjnych ze względu na ograniczony dostęp do metali ziem rzadkich. Chyba że to będą ogniwa w innych technologiach, np. sodowo-jonowe, które też powoli się rozwijają. Tak więc jesteśmy w stanie wyprodukować w Polsce system zarządzania pracą baterii tzw. BMS, falownik, obudowę, system chłodzenia i zabezpieczenia, ale ogniwa zmuszeni jesteśmy importować. Wytwarzać samodzielnie możemy przynajmniej 60–70 proc. komponentów. 

Dziś na pierwszy plan wybijają się kwestie bezpieczeństwa. Czy będąc zdani na import, jesteśmy bezpieczni?

Są w UE dwie dyrektywy, CER (Critical Entities Resilience Directive), zwiększająca odporność podmiotów krytycznych, i NIS2 regulująca standardy cyberbezpieczeństwa. Trwają prace w Ministerstwie Cyfryzacji nad wdrożeniem tych przepisów w krajowych regulacjach. Dzięki zmianom technologie magazynów energii będą bezpieczne, w pełni kontrolowane przez tutejsze systemy. Nie dopuścimy do tego, by ktoś zdalnie, za pomocą chmury, mógł wyłączać te magazyny na przykład z Chin albo z innego miejsca. Obecna perspektywa geopolityczna motywuje do jak najszybszego zaimplementowania tych regulacji.