Władze w Kinszasie ogłosiły z początkiem tego tygodnia zawieszenie na cztery miesiące eksportu kobaltu, strategicznego metalu używanego do produkcji baterii, magnesów, w petrochemii. Rządowy dekret dotyczy wszystkich podmiotów zaangażowanych w wydobycie rudy tego metalu, w tym największych: szwajcarskiej grupy Glencore i chińskiego CMOC, działających w tym kraju – największym na świecie dostawcy kobaltu.
Czytaj więcej
Kanada posiada duże złoża minerałów krytycznych. Największym ich importerem są Stany Zjednoczone. To właśnie dostęp do minerałów jest – zdaniem kanadyjskich władz – pokusą dla Donalda Trumpa.
Decyzja władz kongijskich jest nagła, ale zrozumiała. Ceny tego surowca spadły do najniższych poziomów od ponad 10 lat. W poprzedniej dekadzie tona kosztowała 100 tys. dolarów, w kwietniu 2022 r. rekord ceny na Londyńskiej Giełdzie Metali LME wynosił 82 tys., ostatnio zmalała jednak do 21 tys. dolarów. Nie wiadomo tylko, czy okres czterech miesięcy wystarczy, aby ceny zaczęły rosnąć, bo na świecie doszło do nadpodaży kobaltu.
Zakaz eksportu może zmniejszyć dostępność kobaltu na rynku o 65 tys. ton, zmienią się jednak tylko ceny w transakcjach spot, bo firmy wydobywcze będą w tym czasie gromadzić rezerwy – przewidują analitycy z firmy BMO Capital Markets. Spodziewają się jednak wprowadzenia docelowo limitów eksportowych tego metalu.
Problemy z wydobyciem kobaltu
Dodatkowym problemem jest to, że kobalt stanowi produkt uboczny wydobycia rud miedzi i niklu. Zakaz jego eksportu oznacza wstrzymanie wydobycia dwóch głównych metali, co może wywołać protesty firm zagranicznych. DRK osiąga 15-20 proc. dochodów z eksportu kobaltu, jego ograniczanie zmniejszy zainteresowanie zagranicznych inwestorów tym krajem. Poza kontrolowanym sektorem wydobywczym funkcjonują tam nielegalne, niebezpieczne kopalnie zatrudniające ok. 200 tys. ludzi, w tym 40 tys. dzieci. Większość urobku z nich trafia do Chin.