Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne

Nauczyciele języka polskiego idą na wojnę z Barbarą Nowacką. Domagają się większych cięć w lekturach i szacunku do praktykujących pedagogów.

Publikacja: 03.05.2024 08:01

Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka na posiedzeniu rządu Donalda Tuska

Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka na posiedzeniu rządu Donalda Tuska

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Zaufali - teraz czują się rozczarowani działaniami obecnej władzy. Czy w czerwcowych wyborach nauczyciele zdecydują się oddać swój głos na Koalicję Obywatelską? Nie jest to już takie pewne.

„Grzeczni…to już byliśmy” – brzmi tytuł petycji – manifestu polonistów, pod którym w ciągu kilku dni podpisało się już przeszło 3,3 tys. osób. „Manifest polonistów” w sieci umieścił Dariusz Martynowicz, Nauczyciel Roku 2021, który razem z pięciorgiem innych szkolnych aktywistów protestuje przeciwko zbyt łagodnym cięciom podstawy programowej z języka polskiego. Uważają, że to kosmetyka, a nie realne zmiany w szkołach.  

Czytaj więcej

Podstawa programowa w szkołach. Barbara Nowacka zapowiada odchudzenie o 20 proc.

„Wielu z nas wspierało zmiany, które się dokonały, ponieważ wierzyliśmy, że będą one oznaczały wzięcie pod uwagę głosu nas - nauczycieli-praktyków. Niezależnie od poglądów politycznych ze zdumieniem i rozczarowaniem obserwujemy, że proponowane „cięcia” w podstawie programowej z języka polskiego są pozorne, nie mają nic wspólnego z zapowiedzianym odchudzeniem podstawy programowej o 20 procent, są praktycznie niewidoczne, sprzeczne zarówno z oczekiwaniami środowiska polonistycznego, jak i potrzebami współczesnych uczniów.” – czytamy w manifeście.

Nie chcą w szkołach „Potopu” i „Zemsty”

Tekst manifestu powstał po tym, jak do konsultacji społecznych trafiły projekty rozporządzeń regulujących nową podstawę programową. Nauczyciele wszystkich przedmiotów, nie tylko języka polskiego, nie mogli się doliczyć tego uszczuplenia o 20 proc. „To najwyżej 2 proc.” – pisali w sieci.

Wśród polonistów zawrzało. Domagają się usunięcia z podstawy programowej w szkołach podstawowych m.in. „W pustyni w puszczy”, „Zemsty” czy „Sonetów krymskich” a w szkole średniej – m.in. „Potopu” i „Odprawy posłów greckich”. Nauczyciele tłumaczą, że rozumieją, jak ważna jest rola literatury w kształtowaniu tożsamości narodowej. Ale też szczególnie ważne jest to, by uczniowie w szkole byli zachęcani do czytania – a dziś niestety nie są.

Czytaj więcej

Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?

Kto stoi za kosmetycznymi zmianami w podstawie programowej?

Rozdrażnienie nauczycieli potęguje fakt, że znacznie lepiej wyglądała propozycja uszczuplenia podstawy programowej przestawiona w lutym do prekonsultacji. I choć była krytykowana, zwłaszcza przez prawą stronę sceny politycznej, według polonistów była rozwiązaniem dość rozsądnym, chociaż też zachowawczym.

Dlaczego więc zdecydowano się jednak nie na gruntowną reformę, ale na kosmetykę? Według „Newsweeka” stoi za tym organizacja Ordo Iuris, która doprowadziła do „zalania” MEN pismami wzywającymi do zachowania narodowo-patriotycznej literatury. Było ich tak wiele (często identycznych, w formie kopiuj-wklej), że resort musiał te wnioski uwzględnić, by nie narazić się na zarzut, że nie słucha głosów Polaków. A że nową podstawę programową przygotowywali częściowo ci sami ludzie, którzy pracowali dla Przemysława Czarnka i Anny Zalewskiej, to nie było to takie trudne.

Nauczyciele zawiedzeni nową podstawą programową zaproponowaną przez resort Nowackiej

Teraz jednak ministerstwo nabrało wody w usta i nie komentuje projektu rozporządzenia. Nieoficjalnie jednak MEN zaznacza, że po obecnych konsultacjach, przy dużej liczbie głosów krytycznych, możliwe są cięcia.

Czytaj więcej

Pożegnanie "Syzyfowych prac". Które lektury chce wykreślić MEN?

Problem jednak w tym, że zaangażowani w prekonsultacje nauczyciele już nie wierzą w to, że raz zlekceważony ich głos, może liczyć się teraz. Są przekonani, że w szkole nic się nie zmieni, będzie tak samo jak przed wyborami. Nie wiadomo, czy w oficjalnych konsultacjach ponownie się wypowiedzą. Chyba raczej nie.

Rząd Donalda Tusk tylko częściowo spełnił obietnice wyborcze złożone nauczycielom 

Nie wiadomo także, czy i jak wypowiedzą się 9 czerwca. Co prawda rząd Donalda Tuska spełnił obietnicę o podwyżkach dla nauczycieli, ale były one w nieco niższej wysokości niż się spodziewano. Były też dawno i w połowie roku ich efekt nie będzie już tak silny. Teraz debatę o sprawach edukacyjnych może zdominować temat reformy oświaty i odchudzenia podstaw programowych.

W tej sytuacji larum podnoszone przez tych, którzy do tej pory byli mocno anty-PiS nie wpłynie pozytywnie na wynik wyborów do europarlamentu. Stąd bez mocnych zapowiedzi w sprawie zmian w szkolnictwie i bez konkretnych a nie pozornych działań, Koalicji Obywatelskiej trudno liczyć na głosy oddane przez nauczycieli.     

Zaufali - teraz czują się rozczarowani działaniami obecnej władzy. Czy w czerwcowych wyborach nauczyciele zdecydują się oddać swój głos na Koalicję Obywatelską? Nie jest to już takie pewne.

„Grzeczni…to już byliśmy” – brzmi tytuł petycji – manifestu polonistów, pod którym w ciągu kilku dni podpisało się już przeszło 3,3 tys. osób. „Manifest polonistów” w sieci umieścił Dariusz Martynowicz, Nauczyciel Roku 2021, który razem z pięciorgiem innych szkolnych aktywistów protestuje przeciwko zbyt łagodnym cięciom podstawy programowej z języka polskiego. Uważają, że to kosmetyka, a nie realne zmiany w szkołach.  

Pozostało 88% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Tomasz Szmydt napuszczony na polską ambasadę w Mińsku. Dlaczego Aleksandr Łukaszenko to robi?
Publicystyka
Sondaż: Komisja ds. badania wpływów rosyjskich dzieli Polaków. Wyborcy PiS przeciw
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy sprawa sędziego Tomasza Szmydta najbardziej zaszkodzi Trzeciej Drodze i Lewicy?
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą