USA: Nowe rozwiązania w energetyce jądrowej

Amerykanie chcą zaoferować Polsce małe modułowe reaktory jądrowe. Trwają intensywne prace nad wprowadzeniem tej technologii na rynek.

Publikacja: 07.10.2013 11:30

Krzysztof Kilian prezes PGE

Krzysztof Kilian prezes PGE

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Idea jest taka, by budować zamiast wielkich bloków nuklearnych o mocy np. 1000 megawatów jednostki kilkakrotnie mniejsze. Takich modułów można będzie używać pojedynczo lub „składać" z nich  elektrownie o pożądanej mocy.

Przykładowo należąca do koncernu Babcock & Wilcox spółka mPower testuje jednostki, które będą mieć po 180 MW mocy elektrycznej, bądź 530 MW cieplnej. Do 2017 r. firma ta chciałaby uzyskać licencję amerykańskiej Agencji Dozoru Jądrowego (NRC), która umożliwi wdrożenie technologii na skalę komercyjną.

Przedstawiciele mPower deklarują, że plusami testowanego przez nich bloku są m.in. krótki czas budowy, prostota i najwyższe standardy bezpieczeństwa. Szacunkowy koszt wynosić ma ok. 5 mln dolarów za 1 MW. To poziom na jednostkę mocy porównywalny z innymi technologiami jądrowymi. Jednak dzięki mniejszej skali inwestycji można kupić pierwszy blok za mniej niż 3 mld zł. Dla porównania, dotychczas koszt budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej o łącznej mocy ok. 3000 MW oszacowano na 35–50 mld zł.

Amerykańskie doświadczenia

Administracja USA podchodzi do rozwoju w dziedzinie małych rektorów modułowych bardzo poważnie. Co więcej, nad własnymi rozwiązaniami pracują nie tylko mPower, ale również firmy takie jak Westinghouse czy NuScale. Widać również silną wolę współpracy z Polską w tej dziedzinie.

Jak powiedziała podczas spotkania w Waszyngtonie Joyce Connery, dyrektor ds. energetyki jądrowej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA, Polska i USA współpracują dotychczas m.in. w sprawie operacji wojskowych, więc rozwój tych wspólnych działań na płaszczyźnie energetyki jądrowej byłby naturalną konsekwencją.

Co kupno małych amerykańskich elektrowni jądrowych oznaczałoby dla Polski? Decyzja ta pozwoliłaby wyeliminować kilka głównych problemów, które dotychczas hamują prace nad wdrożeniem energetyki atomowej.

To po pierwsze konieczność podjęcia gigantycznych inwestycji, które zwracać się będą dziesiątki lat. Dodatkowo mniejsza skala projektu oznaczałaby mniejsze ryzyko polityczne. Również pod względem technicznym budowa mniejszych elektrowni byłaby dla Polski racjonalna. Eliminowałaby problem dużego obciążenia sieci przesyłowych w jednym punkcie i ograniczyłaby nakłady niezbędne na rozbudowę sieci przesyłowej (szacuje się, że jeśli w Polsce powstanie – tak jak dotychczas planowano – duża elektrownia jądrowa, to koszt jej przyłączenia do sieci może sięgnąć 15 mld zł).

W Polsce brak programu

Z tych względów zarówno polskie władze, jak i Polska Grupa Energetyczna, z dużym zainteresowaniem będą podchodzić do oferty Amerykanów. Jednak, by współpraca mogła pójść naprzód, Polska musi uporządkować sprawy po swojej stronie. Dotychczas rząd nie zatwierdził bowiem programu  polskiej energetyki jądrowej, którego stworzenie zapowiedziano już niespełna pięć lat temu.

Dopiero to dałoby podstawę do dalszych działań. – Polskę czekają jeszcze tak istotne decyzje, jak wybór lokalizacji elektrowni, technologii reaktora, strategicznych partnerów i formuły finansowania – mówiła w Waszyngtonie Hanna Trojanowska, wiceminister gospodarki i pełnomocnik rządu do spraw energii jądrowej.

Prezes PGE Krzysztof Kilian przypomniał, że na świecie nie buduje się obecnie bloków jądrowych bez wsparcia ze strony państwa w postaci mechanizmów zapewniających opłacalność.

Przedstawiciele PGE wielokrotnie już zaznaczali, że bez jasnego określenia polityki państwa i wytyczenia miejsca energetyki jądrowej w całkowitym bilansie realizacja tego projektu nie będzie możliwa. Obecne szacunki kosztów budowy wskazują, że problem ten jest aktualny niezależnie od tego, czy budowane będą duże reaktory, czy te modułowe.

Idea jest taka, by budować zamiast wielkich bloków nuklearnych o mocy np. 1000 megawatów jednostki kilkakrotnie mniejsze. Takich modułów można będzie używać pojedynczo lub „składać" z nich  elektrownie o pożądanej mocy.

Przykładowo należąca do koncernu Babcock & Wilcox spółka mPower testuje jednostki, które będą mieć po 180 MW mocy elektrycznej, bądź 530 MW cieplnej. Do 2017 r. firma ta chciałaby uzyskać licencję amerykańskiej Agencji Dozoru Jądrowego (NRC), która umożliwi wdrożenie technologii na skalę komercyjną.

Pozostało 85% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie