Resort środowiska pracuje nad stworzeniem krajowego programu gospodarki osadami ściekowymi. Jego efektem będzie dokument, który da samorządom zielone światło na budowę przy oczyszczalniach spalarni takiej biomasy i przetworzenia jej na energię.

– Dziś w Polsce działa około 70 oczyszczalni z infrastrukturą pozwalającą nie tylko na uzdatnianie wody, ale też na wytwarzanie energii z osadów ściekowych. Łącznie można z nich uzyskać 15–25 MW mocy. Miejsce jest w sumie dla 300–400 takich spalarni dających dodatkowe 100–200 MW – szacuje Tadeusz Rzepecki, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie. Jedna taka instalacja kosztuje ok. 15 mln zł. Gdyby samorządy zdecydowały się na wybudowanie brakujących, to w sumie kosztowałoby to 3–4,5 mld zł.

Poszukiwanie pieniędzy

To wydatki, których władze samorządowe nie udźwigną same. tym bardziej że kasy wielu z nich świecą pustkami. A to stawia pod znakiem zapytania ich skuteczność w ubieganiu się o środki unijne w nowej perspektywie finansowej na lata 2014–2020. – Samorządy mają bardzo ograniczone możliwości, by wyłożyć własny kapitał. A środki z instytucji takich jak PIR czy BGK nie rozwiążą problemów finansowania nowych inwestycji na poziomie lokalnym i regionalnym Z drugiej strony na rynku jest dużo publicznych pieniędzy, choćby w wymienionych instytucjach, które rywalizują między sobą o zainteresowanych prowadzeniem inwestycji, ale niestety brakuje projektów, które można byłoby wesprzeć – twierdzi Łukasz Dziekoński, przewodniczący zarządu paneuropejskiego Funduszu Marguerite, który inwestuje w infrastrukturę transportową i energetyczną. Bo – według niego – inwestycję można nazwać projektem dopiero wtedy, gdy jej podstawowe parametry, jak lokalizacja czy budżet, są znane. Jako alternatywę Dziekoński przedstawia możliwość współfinansowania inwestycji przez fundusz infrastrukturalny, jakim jest np. Marguerite, dysponujący kapitałem 710 mln euro na całą Europę, w tym 90 mln euro na nasz kraj, w modelu PPP. – Do tej pory z tej kwoty zainwestowaliśmy ok. 55 mln euro na inwestycje warte łącznie ok. 2 mld zł – podkreśla Dziekoński. Sztandarowym projektem w Polsce jest spalarnia śmieci w Poznaniu realizowana w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego z miastem i spółką Sita Zielona Energia, będącą spółką celową Sita Polska. Fundusz rozmawia o kolejnych takich obiektach w Gdańsku (na 290 tys. ton śmieci) i Łodzi (ok. 210 tys. ton). Koszt takiej inwestycji waha się od 0,8 mld zł do 1 mld zł.

Państwo ?daje lepsze warunki

Nasze spółki energetyczne, zwłaszcza te z udziałem Skarbu Państwa, niechętnie korzystają z takiego wsparcia. PGE woli realizować inwestycje w ramach własnego bilansu lub posiłkując się długiem czy obligacjami. Ale nic dziwnego, bo ma w kasie sporo wolnej gotówki. Wśród tych, którzy podchodzą w sposób najbardziej elastyczny do projektów realizowanych w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, eksperci wymieniają Energę. Inni, jak np. Tauron, ale też paliwowy Lotos czy chemiczna Grupa Azoty, poszukują dodatkowych pieniędzy w Polskich Inwestycjach Rozwojowych. Ale ta spółka też widzi swoje szanse w PPP. Świadczy o tym podpisane na początku lutego porozumienie z Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej w Olsztynie. W ramach projektu powstanie nowa elektrociepłownia działająca w wysokosprawnej kogeneracji, a miejska ciepłownia w Kortowie zostanie gruntownie zmodernizowana i dostosowana do nowych standardów środowiskowych.

W Toruniu sięgnęli z kolei po pieniądze unijne z programu „Infrastruktura i środowisko", a także środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Do września 2015 r. powstanie tam stacja przeładunku odpadów. Śmieci z siedmiu gmin będą stamtąd trafiać do bydgoskiego zakładu termicznego, gdzie zostaną przekształcone w ok. 60 tys. MWh prądu i blisko 800 tys. GJ ciepła. – Na razie przedsiębiorstwa chętniej korzystają z pieniędzy PIR czy rządowych funduszy, bo to im się bardziej opłaca. Często są to środki częściowo bezzwrotne – tłumaczy Rzepecki z IGWP.