W komentarzu, opublikowanym na łamach tygodnika "Wirtschaftswoche", Hans-Werner Sinn ostrzegł, że "jeżeli zgodnie z zapowiedziami wyłączymy nasze czynne jeszcze elektrownie atomowe i przestawimy się całkowicie na prąd z wiatru i słońca, to zależność od Rosji zwiększy się, a bezpieczeństwo dostaw spadnie".
Sinn zwraca uwagę, iż ze względu na uwarunkowane pogodą nieregularne dostawy energii elektrycznej wytwarzanej z OZE, absolutnie konieczne jest stworzenie rezerw energetycznych. Ma to zapewnić dostawy prądu także w czasie, gdy brak wiatru i słońca. Niemcy muszą też stworzyć sieć zbiorników na metan oraz elektrownie na gaz.
Zdaniem Sinna tylko rosyjski gaz może uratować bezpieczeństwo energetyczne Niemiec, w przypadku rezygnacji z atomu. - Wszystkie inne pomysły to mrzonki - twierdzi Sinn.
Sprowadzany z Rosji gaz ziemny pokrywa obecnie w 38 proc. niemieckie zapotrzebowanie na to paliwo. 26 proc. zużywanego w Niemczech gazu pochodzi z Norwegii, 6 proc. z Danii i Wielkiej Brytanii, a 10 proc. z własnych zasobów. Rząd Angeli Merkel zdecydował w 2011 roku, że do 2020 roku zostaną zamknięte wszystkie elektrownie atomowe.
Obecnie około jednej czwartej wykorzystywanej w Niemczech energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, 16 proc. z elektrowni atomowych, a 11 z elektrowni na gaz.