Notowania E.ON wystrzeliły w górę, choć spółka z Düesseldorfu podała, że w ub. r. odnotowała pierwszą w swojej 12-letniej historii roczną stratę netto, która sięgnęła 2,2 mld euro. Rok wcześniej koncern zarobił 5,9 mld euro. Pogorszenie wyników to głównie skutek ubiegłorocznej decyzji Berlina będącej reakcją na katastrofę nuklearną w Japonii, aby w ciągu dekady zrezygnować z energii atomowej. Dwie starsze siłownie E. ON musiał zamknąć już w ub.r.

Mimo to przychody spółki zwiększyły się z niespełna 93 mld euro w 2010 r. do 113 mld. A miara zysku, którą E.ON stosuje do obliczania dywidendy, wyniosła 2,5 mld euro. To mniej niż rok wcześniej, ale więcej, niż szacowali analitycy. Inwestorzy najwyraźniej uwierzyli też w zapewnienie prezesa spółki Johannesa Teyssena, że najgorsze już za nią i w tym roku oraz kolejnych latach jej wyniki będą się poprawiały.