- 7 maja upłynął termin, w którym strona ukraińska powinna była zapłacić za dostarczany gaz. Od początku marca od ukraińskiego Naftohazu nie wpłynęła nawet jedna płatność. Łączny dług Ukrainy za gaz osiągnął 3,508 mld dolarów - oświadczył rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak, którego cytuje agencja ITAR-TASS.

Nowak przekazał, że Gazprom najpóźniej 16 maja wystawi Naftohazowi fakturę za surowiec, który ma być dostarczony w czerwcu. Rosyjski koncern zapowiedział już, że jeśli Naftohaz nie dokona przedpłaty, to od 1 czerwca zakręci kurek z gazem dla Ukrainy.

W lutym, marcu i kwietniu ukraiński Naftohaz nie zapłacił za rosyjski gaz - nie zgadzając się na nowe, wysokie ceny tego surowca. Strona ukraińska chce płacić 285 dol. za 1000 m sześc., twierdząc, że na tyle opiewa kontrakt. Gazprom żąda 485 dol., argumentując, że - również zgodnie z kontraktem - cofnął zniżkę w cenie.

Ukraina chce też pozwać Gazprom do sądu arbitrażowego w Sztokholmie, ponieważ rosyjski dostawca nie jest skłonny zmienić stanowiska. Zdaniem Jurija Prodana, ukraińskiego ministra energetyki, żądana cena - 485 dol. jest dyskryminująca, nierynkowa. Kijów nie zamierza tyle płacić i żąda powrotu do ceny 285 dol. Minister powiedział, że pozew do arbitrażu będzie dotyczył przede wszystkim zapisów kontraktu dotyczących ceny gazu. Jednak poziom zadłużenia wynika z ceny, więc i ta kwestia powinna się w toku arbitrażu pojawić - zaznaczył Prodan. Ukraina jest winna Gazpromowi 2,2 mld dol. za gaz. Ponad to rosyjska spółka żąda od Kijowa 11,4 mld dol. za nieodebrany w ubiegłym roku gaz. Chodzi o zapis "take or pay" z kontraktu, który zobowiązuje stronę kupującą do zapłaty za 70-80 proc. zapisanego w umowie gazu. I to niezależnie czy paliwo zostało odebrane czy nie.