Polenergia, należąca do Jana Kulczyka, to spółka zajmująca się m.in. budową farm wiatrowych i dostarczaniem paliwa z biomasy. Firma chce zainwestować w budowę gazociągów i połączeń gazowych na granicy Polski z Niemcami i Ukrainą, dzięki którym Kijów będzie mógł kupować duże ilości gazu na Zachodzie. Obecnie Ukraina kupuje stosunkowo niewielkie ilości gazu z UE, które są dostarczane z wykorzystaniem m.in. polskich gazociągów.
Jak mówi wiceprezes spółki Radosław Dudziński, od czerwca br. spółka współpracuje z Naftohazem. „Ideą, którą wypracowaliśmy wspólnie jest stworzenie korytarza gazowego Zachód-Wschód. W ramach tego korytarza chcemy silniej połączyć Ukrainę z europejskim systemem gazowym. To stwarza nowe perspektywy dla budowanego w Świnoujściu terminala LNG, bo Ukraińcy nie ukrywają, że są zainteresowani dostawami gazu na poziomie 8-10 mld metrów sześciennych. Jest to projekt, który będzie korzystny dla wszystkich" - powiedział podczas Baltic Business Forum.
Polenergia chce połączyć Ukrainę z europejskim systemem gazowym
Koszt projektu szacuje na 440 – 460 mln euro. „Chcemy zbudować gazociąg, który połączy niemieckie sieci gazowe w okolicach Berlina poprzez granicę polsko-niemiecką z polską siecią gazową w okolicach Świnoujścia. Drugi gazociąg będzie biegł od Drozdzowicz na granicy polsko-ukraińskiej do sieci gazowej Ukrainy w okolicach podziemnego magazynu gazu Bilcze-Wolica" - wyjaśnił. Ten magazyn jest w stanie pomieścić 17 mld metrów sześc. gazu.
Jak dodał, przepustowość niemiecko-polskiego gazociągu będzie na poziomie 5 mld metrów sześc., a ukraińskiego - 8 mld metrów sześc. z możliwością rozbudowy do 10 mld metrów sześc. Z kolei z Polski do Niemiec będzie można wysyłać 3 mld metrów sześciennych rocznie.
Dodał, ze Polenergia jest gotowa odsprzedać polski odcinek połączenia Polska-Niemcy Gaz-Systemowi. „Z tego powodu, że polskie prawo mówi wyraźnie – w Polsce działa jeden operator systemu przesyłowego" - wyjaśnił.