Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica należącej do Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, nie zamierza podnosić przyszłorocznego budżetu.
Opiewać on ma jak dotąd na około 64 mln zł, z których 5–5,5 mln zł pochodzi z tytułu podatków od działających w gminie turbin i dzierżawy terenów pod nie.
Petycja o interpretację
– Teoretycznie na podstawie zapisów ustawy o inwestycjach w farmy wiatrowe, która wchodzi w życie od stycznia, mógłbym opodatkować całe turbiny wraz z wirnikiem. Dzięki temu podatek od farm wyniósłby nie 5 mln zł, a 15 mln zł – wskazuje Kuliński.
Wójt nie chce z tego korzystać. Uważa bowiem, że zapisy ustawy w zakresie opodatkowania farm są nieprecyzyjne i sprzeczne z innymi regulacjami, w tym ustawą o podatkach i opłatach lokalnych oraz prawem budowlanym.
– Powstało wiele interpretacji zapisów tzw. ustawy wiatrakowej. Nakładając dziś wyższe podatki na farmy, wejdę w wieloletnie spory sądowe z ich właścicielami. W tym czasie pewną nadwyżkę z tytułu podwyższonych dochodów własnych będę musiał przeznaczyć pod inwestycje, płacąc za nie z kredytu i czekając na rozstrzygnięcie sporów, w których wygrana wcale nie jest przesądzona. Dodatkowo wpadnę w tzw. janosikowe, bo przekroczę próg określonych dochodów – wylicza Kuliński.