Minister Sasin zdołał już przekonać górnicze związki zawodowe do swojego makiawelicznego planu obiecując im gruszki na wierzbie, czyli utrzymywanie kopalni węgla kamiennego przez kolejne dekady na koszt podatników. Wątpliwe jednak by Komisja Europejska zgodziła się na scenariusz, w którym wydobycie i spalanie węgla ma trwać praktycznie do połowy wieku i finansowane za pomocą pomocy publicznej. Teraz przyszedł czas na energetyków. Ponoć szkic umowy, który komentują już media, został przygotowany w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Co znajduje się w szkicu? Między innymi wprowadzenie na szeroką skalę technologii wychwytywania CO2, które obecnie nie są nawet w komercyjnym użyciu. W drafcie nie ma ani słowa o OZE czy efektywności energetycznej. Zamiast obietnic inwestycji związanych z rozwojem odnawialnych źródeł energii czy podnoszenia efektywności energetycznej mamy plany przepalania miliardów złotych na kolejne nieopłacalne projekty węglowe, które nie mają szans na powodzenie. Do tego mamy zapisy o wielotysięcznych odprawach i corocznych premiach, jednak bez pomysłu na stworzenie nowych miejsc pracy które będą zgodne z transformacją całej gospodarki w kierunku neutralności klimatycznej. Słowem - łapówka w zamian za poparcie projektu NABE. Wszystko to pojawia się w momencie, w którym rząd szuka pieniędzy na różnego rodzaju wydatki budżetowe.
Rząd, ustami między innymi ministra Sasina, lubi mówić o sprawiedliwej transformacji energetycznej. Szkic umowy to jej absurdalna karykatura. Podobnie jak ostrzegaliśmy górników, tak teraz jesteśmy w obowiązku ostrzec energetyków. Obietnice składane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych są tak samo wiarygodne i sensowne jak niegdysiejsze obietnice budowy elektrowni Ostrołęka C na węgiel- są stekiem bzdur za które zapłacą podatnicy. Komisja Europejska prawdopodobnie nie wyda zgody na realizację takiej umowy i z obiecanek zostaną wyłącznie cacanki.