Komisja Europejska ma we wtorek przedstawić szczegóły nadzwyczajnego planu ograniczania cen energii elektrycznej. Przez wiele miesięcy opierała się apelom płynącym z niektórych państw członkowskich o interwencje, bojąc się, że zaburzy to nieźle funkcjonujący mechanizm rynkowy. Jednak wojna w Ukrainie, szantaż gazowy ze strony Rosji, a wcześniej ogromny popyt na energię po pandemii skutkują teraz bardzo wysokim cenami energii elektrycznej. To zagraża bytowi mniej zamożnych gospodarstw domowych i czyni produkcję przemysłową w niektórych sektorach nieopłacalną. Dlatego Bruksela zaproponuje plan, który ma te okresowe napięcia na rynku łagodzić, nie zmieniając jednocześnie fundamentów funkcjonowania wspólnego rynku energii elektrycznej. KE przedstawiła wstępne propozycje w ubiegłym tygodniu, po raz pierwszy ministrowie państw członkowskich dyskutowali o nich w piątek. To spotkanie pokazało, jakie instrumenty mogą liczyć na wsparcie państw członkowskich, co pozwoli Komisji przygotować teraz szczegółową propozycję. Wszyscy zgodzili się, że nie wystarczą działania na szczeblu krajowym, potrzebna jest wspólnie uzgodniona interwencja.
– Solidarność i koordynacja UE muszą pozostać w centrum naszych działań. W ten sposób zapewniamy, że manipulacja Putina i szantaż gazowy zakończą się fiaskiem – powiedziała Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii.
Jak to zrobić
Ministrowie są w większości zgodni, że trzeba ograniczyć cenę energii elektrycznej poprzez ograniczenie zysków producentów. KE przygotuje mechanizm takiego działania na rynku hurtowym, żeby móc nałożyć opłatę na producentów energii. – Zaproponujemy ograniczenie przychodów dla technologii inframarginalnych. Są to technologie, które produkują energię elektryczną taniej niż stanowiące punkt referencyjny elektrownie gazowe, ale których dochody są podnoszone do niespotykanych dotąd poziomów przez cenę gazu – powiedziała Simson. Komisja jednak nie chce zmieniać mechanizmu rynkowego, który polega na ustalaniu ceny w relacji do najdroższego źródła energii. Bo ten sposób przez lata pozwolił na błyskawiczny rozwój źródeł odnawialnych. Inwestycje w tej dziedzinie nie wymagają dużych nakładów, ale potem koszty wytwarzania takiej energii są bardzo niskie. Trudno zatem byłoby ją sprzedawać po kosztach wytworzenia, bo zniknęłyby zachęty do inwestycji. Stąd pomysł takiej interwencji, która jednocześnie doprowadziłaby do obniżki cen energii elektrycznej i pozwoliła na przejęcie części zysków od producentów energii z wiatru, słońca czy atomu. Przy czym KE chce postępować ostrożnie i ustalić poziom przejmowania zysków w taki sposób, aby nie naruszać rentowności inwestycji. To byłby instrument nadzwyczajny, tylko na czas rekordowych cen.
Czytaj więcej
Kraje bałtyckie zgodziły się przyśpieszyć rezygnację z rosyjskich kopalin i prądu. Uzgodniły też, że zwiększą siedmiokrotne moc wiatrowych elektrowni na Morzu Bałtyckim w ciągu najbliższych ośmiu lat.