Polskie spółki energetyczne i chemiczne ZE PAK, PKN Orlen i Synthos kilka tygodni temu przekazały, że są gotowe do importu energii elektrycznej z Ukrainy. Jednak, aby było to możliwe, konieczna jest modernizacja linii przesyłowych między Polską a Ukrainą. Wówczas głos w sprawie zabrał operator sieci przesyłowych – Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Perspektywa importu prądu z ukraińskich elektrowni jądrowych wykracza jednak poza horyzont 2026 r. PSE podkreślało wówczas, że przywrócenie połączenia 750 kV relacji Rzeszów - Chmielnicka w jego obecnym kształcie nie jest możliwe ze względu m.in. uwarunkowania techniczne i normy środowiskowe, które nie zostałyby spełnione, gdyby wznowiono jego normalną pracę.
Jeszcze w marcu w projekcie Planu Rozwoju Systemu Przesyłowego (PRSP) na lata 2023-2032, który jest obecnie przedmiotem konsultacji, zawarte są inwestycje mające służyć poprawie warunków zasilania w woj. podkarpackim, a także ewentualnej współpracy synchronicznej z systemem elektroenergetycznym Ukrainy, w tym: dostosowanie i przełączenie linii 750 kV do pracy na napięciu 400 kV na odcinku Rzeszów-Jarosław, budowa stacji 400/110 kV Jarosław wraz z wprowadzeniem linii Rzeszów-Chmielnicka przełączonej na napięcie 400 kV, rozbudowa rozdzielni 400 kV w stacji Rzeszów oraz wprowadzenie linii Rzeszów-Jarosław pracującej na napięciu 400 kV. Zgodnie z PRSP inwestycje te mogą zostać ukończone w 2026 r. Dopiero można - jak sugerowało PSE - rozważać zwiększenie importu, w tym także import energii z ukraińskich elektrowni jądrowych.
Możliwe jednak, że przywrócenie do pracy tego połączenia stanie się szybciej, bo już do końca tego roku, ale już na innym napięciu. – Staramy się najszybciej jak to jest możliwe przywrócić połączenie z Ukrainą za pomocą linii Rzeszów-Chmielnicka na napięciu 400 kV. Ten ambitny cel jest do osiągnięcia do końca 2022 r. – przekazała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Linię 400 kV będzie bowiem znacznie łatwiej i szybciej (względy środowiskowe i lokalizacyjne) przywrócić do pracy, aniżeli 750 kV. Pierwotnie rząd chciał wesprzeć Ukrainę, jeśli tak w efekcie wojny będzie zmagać się z deficytem mocy. Docelowo jednak w grę może wchodzić import energii z Ukrainy.
PSE, niezależnie od wcześniejszych informacji z marca i kwietnia, przekazało naszej redakcji, że już wspólnie z Ukrenergo, ukraińskim operatorem systemu przesyłowego, pracują nad uruchomieniem połączenia pomiędzy Polską a Ukrainą poprzez linę Rzeszów-Chmielnicka. – Przywrócenie połączenia będzie polegało na podłączeniu linii Rzeszów-Chmielnicka do rozdzielni 400 kV w stacji Rzeszów. Dzięki temu linia ta będzie mogła pracować na napięciu 400 kV. Prace po stronie polskiej są już prowadzone: trwają prace projektowe, przetargi na zakup niezbędnej aparatury i urządzeń, a także wykonawcę robót budowlano montażowych – informuje nas spółka. Koszt przedsięwzięcia po stronie PSE jest szacowany na ok. 30 mln zł.
Równolegle trwają analizy wpływu tego połączenia na zdolności przesyłowe oraz są prowadzone prace nad rynkowymi zasadami udostępniania zdolności przesyłowych. – W te prace są zaangażowani operatorzy systemów elektroenergetycznych wszystkich państw sąsiadujących z Ukrainą (stowarzyszonych w ENTSO-E). PSE dokładają starań, aby połączenie zostało uruchomione do końca 2022 roku – zapewnia PSE.