Dzięki zaangażowaniu stał się ważnym, choć nie zawsze wygodnym partnerem samorządów w walce z zanieczyszczeniami środowiska. W minione wakacje działacze PAS odpytali kandydatów na prezydenta o ich plany poprawy jakości powietrza w Polsce, zabiegali także o zmiany w programie „Czyste powietrze”, by był on bardziej dostępny dla najuboższych. Od kilku lat walczą z zanieczyszczonym powietrzem, słusznie uznając, że poważnie zagraża ono zdrowiu i życia Polaków. Nagłaśniają też polskie absurdy, np. taki: często powietrze w uzdrowiskach jest gorsze niż w wielkich miastach.

Ich działania w czasach pandemii jeszcze zyskują na znaczeniu, gdyż skażone powietrze zaostrza przebieg Covid-19 i przyczynia się do zwiększenia śmiertelności osób zakażonych. Doniesienia naukowców są tym bardziej niepokojące, że dane o takim zwiększeniu pochodzą z USA, gdzie poziomy skażeń są niższe niż nad Wisłą. PAS ostrzega, że w warunkach „polskiego sezonu grzewczego” zła jakość powietrza może przynieść zwiększone żniwo.

Jednym z pierwszych sukcesów ruchu, który powstał z połączenia krakowskiego, dolnośląskiego i podhalańskiego alarmu smogowego, było doprowadzenie do nowelizacji ustawy o ochronie środowiska, która pozwoliła samorządom przyjmować uchwały antysmogowe i zakazać palenia w piecach paliwem stałym najgorszej jakości.

Z sukcesów PAS korzystają wszyscy, bo ruch regularnie bada jakość powietrza w miastach i nagłaśnia „recydywistów”. W rankingu „Smogowi liderzy” wskazano miasta z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, w czołówce znalazły się: Pszczyna, Nowy Targ, Sucha Beskidzka. PAS analizuje różne sposoby poprawy – m.in. wspiera wymianę pieców, pokazuje możliwości rozwoju transportu publicznego, domaga się ograniczeń dla najbardziej emisyjnych pojazdów.

—api