Spore oczekiwania wobec COP24

Dwa tygodnie w Katowicach będą czasem intensywnego dialogu. Równocześnie COP24 otwiera polską prezydencję.

Publikacja: 01.12.2018 21:48

Spore oczekiwania wobec COP24

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Żyjemy w świecie geometrycznego wzrostu. Od 2000 r. zużycie energii skoczyło o 70 proc., a w ciągu najbliższego 20-lecia pójdzie w górę o kolejne 60 proc. W tym czasie globalne PKB podwoi się.

– Na skalę historii ludzkości obecne tempo rozwoju gospodarczego jest galopujące. Musimy umieć je okiełznać i skierować na właściwe tory – porównał Michał Kurtyka, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. konferencji klimatycznej (tzw. COP24), która odbędzie się w Katowicach.

– Wielu decydentów już dostrzegło, że o dalszym rozwoju nie można myśleć, pomijając aspekt środowiskowy – dodał Kurtyka, wskazując na Chiny i Indie.

Przeciwdziałać skutkom

Zdaniem Kurtyki katowickie negocjacje skupią uwagę świata na problemach planety. W Katowicach kluczowe będzie uzgodnienie tzw. Rule Book, czyli zasady wdrażania Porozumienia z Paryża z grudnia 2015 r. Przyjęto je z euforią po fiasku szczytu w Kopenhadze w 2009 r. Zwłaszcza że wszyscy zgodzili się wtedy na zatrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie poniżej 2 st. C i zadeklarowali kontynuację wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu do 1,5 st. C.

W 2018 r., wraz z raportem IPCC (Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu), przyszło otrzeźwienie. – Podjęte w Paryżu zobowiązania nie wystarczą. Ich efektem będzie wzrost średniej temperatury od 2,7 do 3,7 st. C – zauważa Andrzej Kassenberg, reprezentujący Koalicję Klimatyczną i Instytut na rzecz Ekorozwoju.

– Raport pokazał, że do połowy wieku musimy dojść do neutralności klimatycznej. Unia ma najbardziej postępowe multilateralne prawo międzynarodowe w tym zakresie. Polska musi się w to wpisać, pokazując własny plan zmiany – podkreśla Tobiasz Adamczewski, członek zarządu i dyrektor działu ochrony przyrody WWF Polska.

– Nie mamy czasu na powolne wypracowywanie kompromisów. Już jest źle. Mamy rozregulowany klimat i widać skutki globalnego ocieplenia – alarmuje Kamil Wyszkowski, dyrektor generalny Global Compact Network Polska, wspominając choćby pożary trawiące ostatnio Kalifornię, gwałtowne sztormy na Teneryfie, huragany przechodzące przez Florydę, suszę i kryzys wodny w Polsce, a także pustynnienie urodzajnych wcześniej obszarów na wszystkich kontynentach. Skutkiem będzie globalna wędrówka ludów spowodowana zmianami klimatu, która może doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa i pokoju. Tym bardziej zastanawia go ignorancja takich polityków, jak prezydent USA Donald Trump, którzy podważają dorobek agendy rządowej NASA i kilkuset najważniejszych ośrodków naukowych na świecie specjalizujących się w badaniach nad klimatem.

Zdaniem Kassenberga polscy politycy, nastawieni bardziej na efektywniejszą kontynuację dotychczasowych działań, nie przywiązują należytej wagi do wspomnianego raportu. Jego wagi nie dostrzega też społeczeństwo. Bo choć częściej słychać deklaracje o konieczności działań na rzecz klimatu, to nie przekłada się to na postawy np. w zakresie zmiany sposobu korzystania z transportu, ograniczenia zużycia mięsa, rezygnacji z budowy nieefektywnego energetycznie domu czy wyjazdów zagranicznych.

O zmianach klimatycznych Wyszkowski radzi rozmawiać na konkretnych przykładach. – Abstrakcyjny przekaz mniej zadziała na wyobraźnię Polaków niż świadomość tego, że sinice staną się stałym elementem Bałtyku w miesiącach letnich. A wtedy atrakcyjność naszego morza spadnie wraz z wpływami z turystyki tego regionu do gospodarki, stanowiącymi ok. 5 proc. PKB – argumentuje.

– Aspirowaliśmy do klasy średniej tak długo, że nie chcemy rezygnować z corocznego wyjazdu na przysłowiowe Malediwy. Ale nie obchodzi nas to, że one za 20–30 lat znikną z powierzchni zalane wodą – obrazuje Kassenberg.

Nadzieję na budowanie innego sposobu myślenia widzi w postępowym biznesie szukającym szans na rozwój, włodarzach miast martwiących się o zapewnienie bezpieczeństwa, m.in. żywnościowego, mieszkańcom, a także organizacjach społecznych i ekologicznych. Szacuje się, że rynek na inwestycje i usługi niskoemisyjne na świecie przekroczył 20 bln zł (to ok. 10 razy więcej niż PKB Polski).

– Już teraz można zaobserwować rosnącą świadomość przedsiębiorstw i obywateli, że wpływamy na klimat i od nas zależy, jak będzie wyglądała przyszłość – twierdzi jednak Rafał Rudzki, starszy menedżer w zespole ds. zrównoważonego rozwoju w Polsce i w Europie Środkowej w Deloitte. Radzi skupić się na przeglądzie i wyborze najlepszych już istniejących rozwiązań – zarówno tych systemowych, jak i tych drobnych, codziennych działań, które w swojej masie przekładają się na minimalizowanie naszego negatywnego wpływu na środowisko naturalne.

– Promujmy takie zachowania, które dają przeciętnemu obywatelowi korzyść i jednocześnie minimalizują negatywny wpływ na klimat – dodaje Rudzki. Wsparciem są tu także nowe modele biznesowe np. współdzielenie, czy regulacje UE np. dotyczące opakowań czy plastiku.

Zacząć od miast

Rolę lidera zmian powinny wziąć na siebie miasta. Bo to one najszybciej zderzą się np. z problemami zabezpieczenia dostaw wody i prądu w obliczu napływu coraz większej liczby ludzi. I u nas wyraźnie spada liczba mieszkańców wsi, którzy przenoszą się do aglomeracji.

– Miasta już zajmują ok. 3 proc. powierzchni lądu. Żyje w nich 50 proc. globalnej populacji, a w 2050 r. ich mieszkańcy będą stanowić ok. 70 proc. ludności na świecie. Miasta konsumują od 60 do 80 proc. energii i odpowiadają za 75 proc. emisji związków węgla – wyliczał Wyszkowski.

Jak zauważa przedstawiciel Deloitte, istotnym wyzwaniem dla miast jest wdrażanie rozwiązań adaptacyjnych do zmian klimatu. 44 polskie miasta kończą właśnie prace nad planami w tym zakresie. To krok milowy, bo aglomeracje już mają problemy z kiepskiej jakości powietrzem i korkami.

– Nakłady i szybkie działania związane z polepszaniem efektywności energetycznej budynków to szansa na relatywnie szybkie rezultaty – uważa Rudzki.

W niedawno wydanym raporcie z funduszem InnoEnergy Deloitte przyglądał się m.in. dostępnym technologiom w ciepłownictwie i transporcie, które mogą pomóc walczyć ze smogiem.

Włodarze chcą walczyć z problemem, wykorzystując pieniądze z programu „Czyste powietrze” czy Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Ale niektórzy idą dalej. Część polskich miast chce dołączyć do platformy NAZCA (skupiającej 9 tys. ośrodków i 200 regionów na świecie, które ograniczają negatywny wpływ na środowisko), na której miasta deklarują i raportują działania na rzecz adaptacji do zmian klimatu i ich przeciwdziałaniu. Celem jest przyciągnięcie do NAZCA przynajmniej setki polskich miast przed katowickim szczytem. To ma zainspirować innych. 5 grudnia podczas COP24 odbędzie się NAZCA Urban Summit, który przyjmie wspólnie Deklarację Katowicką.

– Włodarze miast mają ogromną siłę sprawczą. Od ich świadomości i wiedzy oraz zdolności do wyobrażenia sobie tego, co będzie się działo za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, zależy mądre zaplanowanie rozwoju tych aglomeracji – twierdzi Wyszkowski.

Negatywnym przykładem może być Los Angeles, które dziś stoi w korkach ze względu na podjętą w przeszłości decyzję o zlikwidowaniu jednej z największych linii tramwajowych. Teraz zastanawiają się tam nad powrotem do koncepcji oparcia komunikacji na tramwajach.

Optymizmem napawają za to działania takich miast jak Kopenhaga, która budując specjalne autostrady dla rowerów i zarządzając od dekad rozbudową siecią ścieżek rowerowych, przyczyniła się do wypracowanie przewagi tego środka transportu nad samochodami.

Ważna rola transportu

– Transport w połączeniu z energetyką tworzy interesujące przestrzenie dla rozwoju nowych biznesów. I wcale nie jest nim budowanie własnego samochodu elektrycznego, ale raczej inteligentne zarządzanie transportem i mobilnością – uważa Kassenberg.

Na działania w obszarach poprawy jakości powietrza przez głęboką termomodernizację budynków i rozwój mikroinstalacji radzi skierować przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Do budżetu w latach 2021–2030 może wpłynąć nawet 50–100 mld zł.

– Ważnym elementem tych działań powinno być budowanie systemu skracającego dystans między źródłem wytworzenia energii a miejscem jej zużycia. Dziś prosument nie jest w ogóle traktowany jako poważny partner, działanie w tym kierunku to budowa demokracji energetycznej – zauważa ekspert.

Przełom w myśleniu już ma miejsce. Bo – jak podkreśla Kurtyka – energetyka i transport traktowane dotąd oddzielnie zaczynają być postrzegane jako całość.

– Baterie w autach elektrycznych mogą stanowić swoistą rozproszoną sieć, jeżdżącą na kółkach i sterowaną komputerowo. Jednak przesiadka na elektryki nie rozwiąże problemu podstawowego, czyli zatłoczenia ulic lawinowym przyrostem samochodów kupowanych przez aspirujących do klasy średniej mieszkańców wielkich miast – tłumaczy wiceminister.

Uważa, że Polska z wysokim wskaźnikiem wykorzystania transportu publicznego w miastach jako środka poruszania się (np. w Warszawie to 57 proc.) może stanowić przykład nie tylko dla krajów rozwijających się, ale i wielu zachodnioeuropejskich czy amerykańskich metropolii.

– Świat będzie coraz bardziej miejski. Już dziś co kwartał populacja tych ośrodków rośnie o Szanghaj. To pokazuje skalę wyzwań stojących przed nami. Jeżdżąc po świecie, widzę, jakiego skoku dokonaliśmy. Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę, jak wiele jest jeszcze przed nami do zrobienia, np. w zakresie kompleksowej polityki zrównoważonego rozwoju – dodaje Kurtyka.

Polska prezydencja chce się wsłuchać nie tylko w głos głów państw, ale też wziąć pod uwagę sugestie ludzi zgłaszających je po raz pierwszy za pomocą mediów społecznościowych. Projekt Peoples’s Seat ma demokratyzować dialog o klimacie. Pomysły będą przetwarzane dzięki wdrożeniu do dyskusji sztucznej inteligencji.

Co będzie sukcesem Katowic

Oczekiwania po COP24 są spore. Wielu zastanawia się, czy Katowice uniosą ten ciężar. Dla Adamczewskiego miarą sukcesu szczytu będzie spojrzenie na naszą energetykę i decyzje w tym sektorze przez pryzmat raportu IPCC.

– Skoro mowa o neutralności emisyjnej w połowie wieku, to nie powinniśmy budować Ostrołęki (planowanej do uruchomienia w 2023 r. elektrowni na węgiel kamienny o mocy 1 tys. MW – red.). Rząd powinien też wspierać budownictwo zeroenergetyczne i plusenergetyczne, wykorzystując potencjał 5,5 mln domów jednorodzinnych w Polsce. To samo dotyczy transportu, który po przestawieniu na zasilanie prądem i paliwami alternatywnymi, przyczyni się do zmniejszenia importu ropy – podkreśla ekspert WWF. – Dopiero jeśli na polskie realia przełożymy zalecenia raportu i zgodnie z nimi będziemy podejmować decyzje, to łatwiej będzie nam dojść do zrównoważonego rozwoju z korzyścią dla gospodarki.

Kamil Wyszkowski ma nadzieję, że w Katowicach uda się popchnąć do przodu dyskusję o finansowaniu polityk klimatycznych i rozmawiać o przeznaczaniu konkretnych pieniędzy na poszczególne technologie, np. fotowoltaikę czy magazyny energii.

– Największe światowe instytucje wycofują się z inwestowania w wysokoemisyjne źródła pozyskiwania energii. – Sukcesem będzie włączenie do tego trendu banków chińskich, które na razie chętnie pożyczają na projekty węglowe – podkreśla Wyszkowski. Trzeba też zadbać o wprowadzenie minimalnego standardu technologicznego, by kraje rozwijające się, jak Indie czy Pakistan, nie były zalewane starymi technologiami. To zadziała też na naszą korzyść. Bo niemieckie diesle nie będą wypychane do Polski.

Zdaniem Kassenberga, oprócz przyjęcia Rule Book, polskim przekazem dla społeczności międzynarodowej powinna być zachęta do rewolucji w myśleniu o biznesie. Cel to mniejsza sprzedaż produktów, np. pralek czy aut, na rzecz sprzedaży usług prania czy transportu. Inspirację może stanowić Philips, który sprzedał lotnisku w Amsterdamie nie same świetlówki, ale usługę oświetlenia, uwzględniając w cenie serwis, wymianę i zarządzanie energią temu służącą.

– Ogromny potencjał niosą z sobą rozwiązania związane z gospodarką o obiegu zamkniętym. W raporcie Deloitte wskazujemy, że minimalna zmiana, 1 proc. oszczędności kosztów materiałów i energii w gospodarce, może spowodować wzrost polskiego PKB o 19,5 mld zł w skali roku – szacuje Rudzki.

Kurtyka skupi się na tym, by doprowadzić do wypracowania porozumienia stron o często różnych interesach. Ma nadzieje, że dyskusje i ostateczny ich wynik zainspirują nawet tych wycofujących się z porozumienia paryskiego.

– Co prawda choć rząd federalny USA zaanonsował taką wolę, ale może się ona zmaterializować dopiero w 2020 r. Będą mieli więc czas, by ocenić, na ile katowickie porozumienie jest satysfakcjonujące – wyjaśnia Michał Kurtyka.

Zadeklarował też, że Polska będzie lojalnym partnerem UE, która aspiruje do miana lidera we wdrażaniu polityki klimatycznej. – To nie znaczy, że nie zauważamy wysokich kosztów transformacji i wyzwań stojących przed Wspólnotą w tym zakresie. Rozumiemy też dylematy rozwijających się państw Azji, dążących do utrzymania wzrostu gospodarczego na wysokim poziomie, ale próbujących wdrażania bardziej zrównoważonych technologii wytwarzania energii.

Kamil Wyszkowski, dyrektor generalny Global Compact Network Polska

Rafał Rudzki, starszy menedżer w zespole ds. zrównoważonego rozwoju w Deloitte

Michał Kurtyka, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. COP24

Andrzej Kassenberg, Koalicja Klimatyczna, Instytut na rzecz Ekorozwoju

Tobiasz Adamczewski, członek zarządu i dyrektor działu ochrony przyrody WWF Polska

Opinia

Sławomir Mazurek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska

Nad planami pracowały zespoły eksperckie złożone również z przedstawicieli miast. Jestem pewien, że MPA (miejskie plany adaptacji – red.) spełnią oczekiwania samorządów.

Celem opracowanych dokumentów jest zmniejszenie zagrożeń i skutków wynikających ze zmian klimatu oraz ograniczenie strat spowodowanych zjawiskami ekstremalnymi. Jeśli odpowiednio wcześniej miasta przystąpią do rozpoczęcia wymaganych inwestycji, wtedy z pewnością zostanie zwiększona miejska odporność na zmiany klimatu. Obecnie nie trzeba nikogo przekonywać, jak ważne jest wsparcie resortu środowiska w zakresie działań adaptacyjnych. Również w „Strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” wpisany został projekt strategiczny „Adaptacja do zmian klimatu”. Dzięki temu działania adaptacyjne są lepiej skoordynowane, a polityce adaptacyjnej nadano wysoką rangę w polityce rządu.

Ostatnie lata wyraźnie pokazały, że klimat diametralnie się zmienia. W szczególności odczuwają te skutki mieszkańcy miast, którzy zmagają się z upałami czy gwałtownymi opadami. Jednak dzięki MPA posiadamy już odpowiednią wiedzę na temat tego, co możemy zrobić, aby zmniejszyć społeczne i gospodarcze skutki tych zjawisk. Niezbędne są w szczególności działania dotyczące odpowiedniego zagospodarowania terenów zurbanizowanych. Powinny one uwzględniać kształtowanie spójnej sieci zieleni miejskiej, terenów wodnych, zielonych pierścieni i klinów napowietrzających, czyli tzw. zielonej i niebieskiej infrastruktury.

Już teraz nadszedł czas, aby polskie miasta mądrze wykorzystały wnioski płynące z projektu MPA. Obywatele muszą odczuć poprawę jakości życia, na którą z pewnością przełożą się odpowiednie inwestycje oraz brak obaw mieszkańców o lepsze jutro związane ze zmianami klimatycznymi.

Żyjemy w świecie geometrycznego wzrostu. Od 2000 r. zużycie energii skoczyło o 70 proc., a w ciągu najbliższego 20-lecia pójdzie w górę o kolejne 60 proc. W tym czasie globalne PKB podwoi się.

– Na skalę historii ludzkości obecne tempo rozwoju gospodarczego jest galopujące. Musimy umieć je okiełznać i skierować na właściwe tory – porównał Michał Kurtyka, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. konferencji klimatycznej (tzw. COP24), która odbędzie się w Katowicach.

Pozostało 97% artykułu
Walka o klimat
Wystartowała rejestracja na PRECOP 28
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Walka o klimat
Mieszkańcy mogą zobaczyć, że smog otacza nie tylko sąsiadów
Walka o klimat
Biznes czeka energetyczna rewolucja
Walka o klimat
Firmy przed odpadową rewolucją
Walka o klimat
Przywracanie miastom zieleni to nie tylko frajda dla oczu