Sektor potrzebuje strategii, która wskaże kierunki działań na kolejne dekady i wsparcia legislacyjnego. – Nie możemy mówić o jednym rozwiązaniu. Musi pojawić się kompleksowa oferta dla przemysłu obejmująca zmiany technologii, finansowanie, regulacje – stwierdził podczas debaty „Rz" „Przemysł energochłonny. Transformacyjne wyzwania" Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii. – Mamy nadzieję, że do prac nad tymi rozwiązaniami przemysł zostanie zaproszony, bo największym problemem ostatnich lat była arbitralność w podejmowaniu decyzji dotyczących sektora – dodał.

Również Wiktor Najmoła z działu energii i odnawialnych źródeł energii w PwC podkreślał potrzebę wypracowania rozwiązań, które pomogą zrealizować producentom założone cele. Jak zaznaczył, chodzi nie tylko o stworzenie dokumentu wyznaczającego kierunki priorytetowe, ale też wytyczenie ram prawnych i harmonogramu działań. Nie będzie to proste, mowa o różnych branżach i procesach produkcji. W krótkim czy średnim terminie portfolio technologii, które umożliwią dekarbonizację produkcji, jest bardzo wąskie albo w ogóle nie istnieje.

– Dziś postawiono nam wyzwania, kolejne daty graniczne – rok 2030, 2040, 2050. Nie pojawiła się jednak refleksja, że są technologie, których się nie da zastąpić innymi, niskoemisyjnymi. Nie ma możliwości, by wyprodukować np. cement bez emisji CO2 – mówił Zbigniew Pilch, dyrektor marketingu i public affairs w Stowarzyszeniu Producentów Cementu. Jedynym rozwiązaniem jest budowa instalacji CCS. To jednak wymaga ogromnych nakładów, rzędu 20 mld zł. Pojawia się też problem, co dalej z wychwyconym CO2 robić. – Nie będziemy wywozić go do Norwegii, by magazynować na tamtejszym szefie. To nieopłacalne ekonomicznie, logistycznie na taką skalę niemożliwe. Konieczna byłaby budowa rurociągów od emitenta do wytypowanych miejsc magazynowania, do tego potrzebne jest prawo, regulacje, pieniądze, czas – mówił Pilch.

Duże pieniądze, duże wyzwania

Brak dostępnych technologii oznacza wysoki koszt wdrożeń i ich wolniejsze tempo. Przekłada się to na proces uzyskiwania zgód korporacyjnych w firmach. Wydatki muszą być uzasadnione, zarządy kierują się ostatecznie dobrem przedsiębiorstwa. Problemem jest nie tylko cena, ale i niepewność co do akceptacji w przyszłości ze strony UE rozwiązań dziś stosowanych.

Uczestnicy debaty wskazywali na budowę bloków gazowo-parowych. Gaz zyskał miano paliwa przejściowego, nie wiadomo, jak oceniane będą inwestycje gazowe w perspektywie kilkunastu lat. – Kto w tej sytuacji wyda 500 mln zł na projekt, nie wiedząc, jak będzie on oceniany za jakiś czas, czy inwestycja się spłaci, czy blok będzie pracował w podstawie, czy tylko jako element regulacyjny? Potrzebujemy stabilnej, pełnej informacji wytyczającej ścieżki działania w perspektywie 10–15 lat – mówił Ryszard Biernacki, dyrektor naczelny ds. transformacji energetycznej w KGHM.

Czytaj więcej

Zbyt dużo wyzwań, zbyt mało rozwiązań

Inną kwestią jest pozyskanie środków na inwestycje. Tu też nie obędzie się bez pomocy z zewnątrz. – Konieczne jest wsparcie przemysłu przy wykorzystaniu dotacji, pożyczek, preferowanych ulg podatkowych. Ale mówimy też o nowych rozwiązaniach, które pojawiają się na rynkach zachodnich, w Niemczech czy w Holandii – mówi Najmoła. Chodzi o kontrakty różnicowe, za pomocą których redukowane będą bieżące koszty operacyjne firm. Producenci otrzymywać będą od państwa różnicę między kosztami produkcji konwencjonalnej a niskoemisyjnej do czasu, gdy ta druga będzie bardziej konkurencyjna cenowo.

Konieczne jest pilne podjęcie działań. – W 2050 r. mamy być zeroemisyjni, a w 2040 r. nie będzie darmowych uprawnień do emisji CO2 na rynku. Projekcje cen uprawnień są na poziomie 280 euro za tonę. Firmy, które się nie zdekarbonizują, nie będą w stanie produkować swoich wyrobów po cenach, które gwarantowałyby zbyt. Mamy zatem 15 lat na to by przeprowadzić dekarbonizację. Mało, biorąc pod uwagę, że ograniczanie emisji wiąże się z potrzebą wybudowania nowych instalacji przemysłowych. Skala problemu jest olbrzymia – podkreśla Kaliś.

Jak zachować konkurencyjność?

Koszty transformacji w połączeniu z wysokimi cenami energii elektrycznej w Polsce rodzą pytania o funkcjonowanie w przyszłości krajowego przemysłu. To samo tyczy się też przedsiębiorstw unijnych. Diagnoza została postawiona, czego dobitnym dowodem był raport Mario Draghiego poświęcony kondycji europejskiego przemysłu. Ale za diagnozą powinien zostać wdrożony proces leczenia.

– Najważniejsza jest odbudowa pozycji konkurencyjnej. Bez tego trudno będzie skutecznie realizować cele transformacji. Co z tego, że wydamy ogromne kwoty na transformację, jeśli nie będzie dla nas miejsca na rynku? Chemia jest pod ostrzałem różnych kierunków dostaw, napływają do Europy towary z Chin, Indii, z USA, gdzie koszty surowców są dużo niższe, gdzie nie obowiązują restrykcyjne regulacje dotyczące procesu produkcji. Udziały europejskiego sektora chemicznego w globalnym rynku spadły blisko trzykrotnie, a udział Chin wzrósł z 9 do 44 proc. w ciągu niespełna dwóch dekad – informował Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. – Jesteśmy ponad rok po ogłoszeniu deklaracji antwerpskiej, mamy za sobą publikację Manifestu Polskiej Chemii. Pokazaliśmy sześć kluczowych obszarów i 60 postulatów, co trzeba zrobić, by poprawić konkurencyjność. Nie zrealizujemy tych celów w tydzień, miesiąc czy kwartał. Niektóre wymagają lat, potężnej rewizji strategii, polityk unijnych. Trzeba mieć też świadomość, że żyjemy w innych czasach, innej sytuacji geopolitycznej, innym modelu działania przemysłu. To nie jest chwilowa recesja. To realne przemodelowanie rynku – zaznaczał prezes PIPC.

Czytaj więcej

Przemysł koniecznie musi zachować konkurencyjność

Zbigniew Pilch informował, że sektor cementowy już w 2030 r. będzie otrzymywał 50 proc. mniej darmowych uprawnień do emisji niż dziś. – Będziemy mierzyć się z problemem importu cementu z innych krajów europejskich, gdzie strategia dekarbonizacji przemysłu powstaje lub powstała, nie mówiąc już o tym, że będziemy bezbronni wobec importu cementu spoza UE – alarmował. Również przedstawiciel KGHM zwracał uwagę, że wysokie ceny energii elektrycznej w Polsce i wysokie koszty emisji CO2 to zagrożenie dla firm. – Funkcjonujemy globalnie, produkty, w tym miedź, sprzedajemy na giełdach w Szanghaju, w Londynie. Nie wrzucimy więc kosztów wytworzenia w cenę produktu. Tu giełda dyktuje cenę – mówił Ryszard Biernacki. Henryk Kaliś powoływał się na projekcje wzrostu cen energii do 130 euro za MWh do 2050 r. – Okazuje się, że transformacja energetyczna nie będzie miała wpływu na obniżenie kosztów energii. Czegokolwiek byśmy nie wyprodukowali przy cenie 130 euro, na rynku globalnym nie będziemy w stanie tego sprzedać – mówił.

Pojawiają się też pytania o dostępność energii w kontekście rosnącej elektryfikacji procesów i stopniowego wyłączania bloków węglowych. – Sektor energetyczny jest w procesie transformacji, zmieniając się bierze pod uwagę całą gospodarkę. Energia elektryczna jest dobrem, do którego dostęp musi mieć każdy z nas, również przemysł. Spółki energetyczne opublikowały strategie, w których nakreślają plany dekarbonizacji, dążąc jednocześnie do tego, by cena energii elektrycznej była akceptowalna – podkreślała Monika Gawlik, dyrektor Departamentu Spółek Paliwowo-Energetycznych w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Zaznaczała, że jednostki opalane węglem stopniowo zastępowane są mocami gazowymi, a w przyszłości miks zostanie uzupełniony o atom. – Pracujemy, rozmawiamy z PSE, ale też z resortami klimatu i przemysłu, stawiając sobie za cel, by transformacja została przeprowadzona w sposób bezpieczny – podsumowała.

Opinia partnera

Ryszard Biernacki, Dyrektor naczelny ds. transformacji energetycznej, KGHM Polska Miedź

Ryszard Biernacki, Dyrektor naczelny ds. transformacji energetycznej, KGHM Polska Miedź

Foto: Mat. Partnera

Stajemy przed wieloma wyzwaniami, które wynikają z rosnących potrzeb energetycznych KGHM, zmian w otoczeniu gospodarczym oraz dynamicznie pojawiających się kosztownych inicjatyw politycznych, jakie w ramach tzw. Zielonego Ładu są wprowadzane dla przemysłu przez UE. Koncentrujemy się na pozyskaniu preferencyjnego finansowania dłużnego, które warunkuje realizację inwestycji i wpłynie na zminimalizowanie obciążenia budżetu KGHM oraz obniżenie kosztów wytwarzania energii elektrycznej. KGHM posiada koncesje na wydobycie rud miedzi do 2063 r. Uwzględniając strategiczne znaczenie miedzi w UE, zarząd spółki definiuje zadania oraz nową strategię, które nie tylko pozwolą na przejście na gospodarkę neutralną dla klimatu do 2050 r., ale też efektywną eksploatację złóż rud miedzi z głębokości poniżej 1400 m przez 30–40 lat. Aby eksploatacja rudy miedzi po 2050 r. była możliwa, już dzisiaj KGHM musi przystąpić do budowy szybów wentylacyjnych, drążenia podziemnych wyrobisk, opracowania i wdrożenia nowych technologii eksploatacji rud miedzi, które maksymalnie zaspokoją potrzeby UE na miedź oraz ograniczą eksport do UE taniej miedzi od dostawców z krajów, które nie mają wdrożonych standardów zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska. To procesy wieloletnie i wyjątkowo kosztowne. Konieczne jest też jak najszybsze wdrożenie w Polsce ustawy implementującej rozporządzenie UE o surowcach krytycznych CRMA w celu wsparcia procesów inwestycyjnych umożliwiających efektywne kosztowo, zgodne z restrykcyjnymi wymogami ESG wydobycie surowców krytycznych oraz strategicznych.