Minister energii Krzysztof Tchórzewski, otwierając w środę w Warszawie kongres miesięcznika Nowy Przemysł, powtórzył, że ok. 2050 r. udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej w Polsce powinien spaść do ok. 50 proc. z okolic dzisiejszych 80 proc.
Uczestnicy dyskusji na temat wpływu światowych megatrendów na polską energetykę zgodnie dostrzegali nieuchronność dywersyfikacji źródeł wytwarzania, chociaż wskazywali na różne tempo i różne okoliczności, towarzyszące tej zmianie. Prezes PGE Henryk Baranowski oceniał, że obszarem o olbrzymim potencjale jest ciepłownictwo. Ciepła nie da się niczym zastąpić, a cały obszar jest zaniedbany – mówił, wskazując na rozwój różnego rodzaju nowoczesnych źródeł ciepła i energii elektrycznej jako dobry kierunek ewolucji energetyki.
Dla prezesa Enei Mirosława Kowalika odejście od monokultury węgla jest nieuniknione. Jego zdaniem ok. roku 2050 prawdopodobnie magazyny energii będą już wykorzystywane na masową skalę, co pozwoli „ujarzmić” źródła odnawialne. Nie możemy zapominać też o gazie – dodał. „Wszystkie grupy energetyczne będą dywersyfikować źródła wytwarzania, my też” – oceniał.
Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala mówił, że dekarbonizacja w Polsce w zasadzie zachodzi od 25 lat, bo liczba czynnych ścian wydobywczych nieustannie spada. „Nam, jako sektorowi chodzi o długoterminową stabilność tego procesu, aby na końcu rachunek za węgiel był optymalny” – dodał. Jego zdaniem dla procesu planowania wydobycia zasadnicze znaczenie ma znajomość przyszłych warunków, np. popytu. Zapewnił, że jeżeli utrzymana zostanie długoterminowa polityka zużycia węgla i jego kontraktowania, to PGG jest w stanie zrealizować wyzwania.
Z kolei, wiceprezes spółki Tauron Marek Wadowski ocenił, ze długoterminowe planowanie w energetyce jest jednak poważnym źródłem ryzyka. Dodał, że wszystkie trendy w energetyce światowej wzmagają niepewność inwestycyjną branży.