Dane o zmianach zachodzących w amerykańskiej energetyce atomowej opublikowała rządowa Administracja Informacji Energetycznej. USA są światowym liderem w produkcji prądu i ciepła z atomu. W 2016 r. jedna trzecia popytu na energię w Stanach, zaspokajały elektrownie jądrowe. W drugiej pod tym względem Francji było to 15,4 proc., w Chinach 8,1 proc. a w Rosji 7,5 proc. (dane BP).
Trwający obecnie proces zamykania najstarszych reaktorów w elektrowniach jądrowych USA obejmuje utylizację odpadów jądrowych oraz odkażanie sprzętu i urządzeń w celu zmniejszenia pozostałości radioaktywności. A to, jak podkreślają znawcy branży czyni zamykanie elektrowni atomowych znacznie droższym i bardziej czasochłonnym niż likwidacja elektrowni tradycyjnych.
Dla przykładu największy z dotąd likwidowanych siłowni – Haddam Neck w stanie Connecticut – miał 619 MW mocy. Proces jego zamykania rozpoczął się w 1997 i został zakończony w 2007 r. Całość kosztowała 893 mln dol..
W wypadku reaktora o mocy 556 MW w Kewaunee Nuclear Power Plant w stanie Wisconsin, został od wyłączony w 2013 r. Operator elektrowni – firma Dominion Power, wyłoży blisko 1 mld dol. na „sprzątanie” po zamkniętym bloku. Zakończy się ono w 2073.
Zamykanie reaktorów w USA to pochodna rewolucji łupkowej. Tani gaz spowodował przechodzenie tradycyjnej energetyki na jego wykorzystanie. Drogi prąd z atomu znajduje coraz mniej chętnych. W 2013 r ruszyła jedyna rozbudowa elektrowni atomowej w Georgii. Dwa nowe reaktory będą kosztować 14 mld dol., z czego 8 mld dol. pochodzi z budżetu federalnego. Inwestora starał się o pozwolenia na rozbudowę przez 7 lat.