- Musimy jednak stawić czoła rzeczywistości. Wszędzie słyszymy, że ten kryzys to pewien impuls do przyspieszenia starań. Nie można jednak pominąć faktu, że prowadzi on do bardzo dużego wzrostu kosztów inwestycyjnych, a skoro pracujemy nad przekształceniem, musimy budować nowe obiekty, więc musi nas być stać na budowę - dodał Frédéric Faroche.
- Tak więc nie, nie zmieniamy ogólnej strategii. Nadal dążymy do neutralności węglowej, nadal dążymy do odejścia od węgla i skupieniu się na odnawialnych źródłach energii oraz zmniejszenia naszego śladu węglowego, lecz może to być wolniejsze ze względu na wzrost ogólnych kosztów budownictwa - powiedział gość Studia "Rzeczpospolitej".
Jak koncern Veolia przygotowuje się do sezonu grzewczego w obliczu kryzysu energetycznego i braku węgla na rynku? - Przygotowujemy się najlepiej jak potrafimy. Naszym głównym celem jest znalezienie węgla, który nie jest dostępny na rynku lokalnym. Zaczęliśmy szukać węgla dalej, poza Europą. Obecnie importujemy go z RPA, Australii, a nawet z Kolumbii. Istotnym problemem jest to, że ten węgiel jest bardzo drogi - mówi Frédéric Faroche, prezes i dyrektor generalny Grupy Veolia w Polsce.
Czy koncern gotowy jest do wprowadzenia ograniczeń w dostawie ciepła, jeśli okaże się to konieczne? - Przygotowujemy się do pewnych ograniczeń. Myślę jednak, że również rząd powinien zaangażować się w te działania, proponując bardziej zdecydowane rozwiązania, np. ogrzewanie mieszkań do 18 °C i nieprzekraczanie 21 °C, a także pewne ograniczenia dla produkcji ciepłej wody dla potrzeb sanitarnych. Tego typu rozwiązania powinny być ogłaszane już teraz, a gdyby okazało się później, że kryzysu nie ma – świetnie. Zaoszczędzilibyśmy dużo zasobów z korzyścią dla wszystkich. Jeśli jednak takie obostrzenia okazałyby się potrzebne, to będzie dobrze, że będą już opracowane - twierdzi Frédéric Faroche, gość Jeremiego Jędrzejkowskiego w Studiu "Rzeczpospolitej" podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.