W środę, 21 czerwca, za baryłkę surowca Brent płacono w Londynie jedynie 45 dol. Niższe ceny to taniejące paliwa na stacjach. Już nie budzi zdziwienia, że można zatankować diesla, płacąc poniżej 4 zł za litr, a benzynę E-95 za 4 zł i kilkanaście groszy. Zdarzają się czasami jednak kuriozalne oferty, jak chociażby na stacji Shella pod Wrocławiem, gdzie ceny oleju napędowego i obu rodzajów benzyny przekraczały 5 zł za litr. Generalnie jednak średnia w całym kraju w przypadku oleju napędowego wynosi 4,15 zł, E-95 – 4,37 zł, a E98 – 4,73 zł.
Jak wynika z analizy e-petrol, najtaniej tankujemy w woj. świętokrzyskim (4,29 zł za E95 i 4,08 zł za diesla). Z kolei na Podlasiu najtaniej kupimy E98, płacąc 4,65 zł za litr.
Nie sprawdza się też reguła, że na zachodzie Polski, blisko granicy z Niemcami, jest najdrożej, bo np. na stacjach benzynowych przy dużych marketach w woj. lubuskim można trafić ON w cenie 3,88 zł za litr.
Jak długo utrzymają się tak niskie ceny? – Nie należy liczyć na większe przeceny – studzi nastroje Grzegorz Maziak, szef analityków e-petrolu.
Na razie granicą wsparcia dla notowań ropy Brent jest 45 dol. I jest mało prawdopodobne, aby ropa staniała poniżej tego poziomu. OPEC stara się „podpompować” ceny, informując o skrupulatnym przestrzeganiu obniżonych limitów wydobycia. Za niskimi cenami przemawiają jednak informacje z Libii i Nigerii, które przezwyciężyły kłopoty i zwiększają dostawy. Mogą zresztą wydobywać i eksportować ile chcą, bo zostały wyłączone z umowy o cięciu limitów.
