Ministerstwo Energii przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego z zagranicy. W latach 2017–2022 maksymalnie z jednego źródła będzie mogło pochodzić 70 proc. ogółem sprowadzanego surowca w danym roku. W latach 2023–2026 poziom ten spadnie już do 33 proc.
Z obowiązku dywersyfikacji będzie zwolniony gaz importowany poprzez terminal LNG w Świnoujściu oraz poprzez tzw. wirtualny rewers na gazociągu jamalskim na granicy polsko-niemieckiej. Jednocześnie błękitne paliwo z obu źródeł będzie uwzględniane przy obliczaniu udziałów gazu ziemnego z innych źródeł.
Krytykowana regulacja
Obecnie obowiązujące rozporządzenie w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy, datowane na 2000 r., jest najdłużej i najmocniej krytykowaną przez branżę regulacją. Przedsiębiorstwa powszechnie uważaną je za główną barierę swojego rozwoju. Według wciąż obowiązującego dokumentu w latach 2015–2018 z jednego kraju można realizować co najwyżej 59 proc. łącznego importu. W dwóch następnych latach miało to być 49 proc.
Resort energii w uzasadnieniu przedstawionego projektu rozporządzenia podaje sześć przyczyn, dla których chce zmian. Chodzi m.in. o nieadekwatność przepisów do stanu rozwoju rynku gazu w Polsce oraz o ich niezgodność z prawem Unii Europejskiej. Obecne regulacje utrudniają również korzystanie z istniejącej infrastruktury gazociągowej oraz utrudniają rozwój terminalu LNG.
„Projekt rozporządzenia ustala nowe progi maksymalnego procentowego udziału gazu z jednego źródła na kolejne 10 lat. Przy ich ustaleniu uwzględniono praktyki europejskie, jak również obowiązujące umowy długoterminowe na dostawy gazu ziemnego obowiązujące w chwili przyjmowania nowych przepisów" – napisano w ocenie skutków regulacji przygotowanej przez resort energii.