Władze Brandenburgii oprotestowują przedstawione przez Polskę propozycje lokalizacji elektrowni atomowej.  Lokalny dziennik „Tagesspiegel" poinformował, że rząd landu Brandenburgii w całości jest przeciwny polskiej inwestycji i zgłosił zastrzeżenia do przedstawionych przez stronę polską informacji o czterech  analizowanych miejscach, gdzie mogłyby zostać wybudowane pierwsze reaktory. Przypomniał, że wcześniej także premier rządu landu przekazał polskiemu rządowi twarde zarzuty. Niemcy obawiają się, że elektrownia powstanie zbyt blisko granicy. Ministerstwo Gospodarki rekomendowało ostatecznie cztery lokalizacje – Kopań i Żarnowiec na Wybrzeżu oraz Nowe Miasto i Klempicz, który, jak ocenił dziennik – leży tylko 275 km od Berlina. Decyzję o wyborze miejscowości, gdzie będzie budowany reaktor, ma podjąć PGE, ale dopiero w 2013 r. po wykonaniu niezbędnych analiz. Od lokalizacji bowiem w znacznej mierze zależą m.in. koszty inwestycji, a to ma szczególne znaczenie, gdy prognozuje się je nawet na 50 mld zł.

Negatywna opinia polityków brandenburskich nie jest zaskoczeniem, bo tuż po decyzji władz Niemiec o wcześniejszym zamknięciu (do 2022 r.) elektrowni atomowych w tym kraju pojawiły się apele i żądania, by Polska też zrezygnowała z projektu atomowego.

Trudno ocenić, na ile stanowisko władz landu może wpłynąć na polskie przygotowania. Ale jak niedawno oficjalnie przyznała wiceminister gospodarki Hanna Trojanowska, Niemcy są jednym z krajów, które uczestniczą w procesie konsultacji analiz oddziaływania na środowisko polskiego programu atomowego. A to oznacza, że mogą zgłaszać uwagi, na które potem strona polska będzie musiała odpowiedzieć i przesłać wyjaśnienia i dopiero jeśli zostaną uznane za wystarczające, cały proces konsultacji zostanie zakończony. Procedurą zainteresowane są także Czechy, Słowacja, Węgry, Austria, Dania, Finlandia, Szwecja. Właśnie konsultacje są jednym z powodów braku akceptacji rządu dla programu energetyki jądrowej i obowiązuje tylko przyjęta przezeń 13 stycznia 2009 r. uchwała w sprawie działań na rzecz energetyki jądrowej.

Podczas gdy Niemcy rezygnują z atomu, kraje Europy Środkowej – nie tylko Polska – mają plany nowych elektrowni, i to z pełnym poparciem politycznym. W czasie sobotniego spotkania prezydenci krajów Grupy Wyszehradzkiej – Czech, Polski, Słowacji i Węgier – w Budapeszcie jednoznacznie poparli energetykę jądrową. Uznali, że „nie ma innej opcji dla bezpieczeństwa energetycznego".

Tymczasem zarząd Polskiej Grupy Energetycznej zapewnia, że termin uruchomienia pierwszego reaktora w 2020 roku jest obowiązujący. I jeszcze w tym kwartale zamierza ogłosić przetarg na wybór technologii dla elektrowni – takiej, która będzie nowoczesna i bezpieczna. W rządowym planie przyjęto założenie, ze pierwsza elektrownia będzie mieć moc ok. 3 tys. MW, ale może być mniejsza, bo ostatecznie zależy od technologii i liczby reaktorów. Zainteresowane ich dostawą są francuska Areva oraz amerykańskie GE Hitachi i Westinghouse.