Dopiero opadł kurz po kwietniowej uroczystości otwarcia stacji elektroenergetycznej Ołtarzew, która jest pierwszym zadaniem projektu budowy łącznika między systemami przesyłowymi obu krajów, a już 5 maja zainaugurowano prace przy stacji w litewskiej miejscowości Alytus. Do końca 2015 r. oba systemy elektroenergetyczne zostaną połączone, dzięki czemu między Polską i Litwą będzie można przesyłać do 500 MW.
Realizowana kosztem 1,8 mld zł inwestycja zyskuje nowe znaczenie w kontekście napiętej sytuacji na Ukrainie i związanej z nią ostrzejszej polityki dyplomatycznej na linii Bruksela-Moskwa. O tym, jak ważny jest to projekt dla bezpieczeństwa energetycznego i budowy europejskiego rynku energii, świadczy choćby przyznane przez KE dofinansowanie, stanowiące ponad 40 proc. kosztów projektu.
Połączenie systemów ma dziś wymiar polityczny i ekonomiczny. Budowana sieć via Ełk-Alytus to brakujące ogniwo tzw. Pierścienia Bałtyckiego. Jego domknięcie pozwoli na swobodny przesył energii między 9 krajami europejskimi. – Połączenie pozwoli na uruchomienie handlu energią oraz zmniejszenia energetycznego „odizolowania" państw bałtyckich, które określane są w UE jako „wyspa energetyczna". Dla Polski ma ono dodatkowe znaczenie w związku z możliwością zasilania energią w okresach szczytowego zapotrzebowania – tłumaczą przedstawiciele resortu gospodarki.
Obecnie wszystkie prace – zarówno po stronie polskiej, jak i litewskiej – przebiegają zgodnie z harmonogramem. Ale prawdą jest, że przez długie lata projekt leżał odłogiem. Rozpędu nabrał w ub.r., kiedy z terenów, przez które miał przebiegać łącznik, docierały sygnały o naruszaniu prawa własności.
Dla Andrzeja Sikory, prezesa Instytutu Studiów Energetycznych, połączenie obu systemów jest przejawem solidarności energetycznej, o której mówi teraz tak głośno na europejskim forum szef polskiego rządu i która ma być jednym z filarów unii energetycznej. Ale początkowa idea była trochę inna. – To połączenie miało pozwolić Litwie na uniezależnienie się od rosyjskiej energii, której import do tego kraju sięga 80 proc. zużycia. Polska miała dzięki niemu zapewnić dodatkowe zasilanie dla województw północno-wschodnich z planowanej na terytorium Litwy elektrowni jądrowej, której budowa ostatecznie została zawieszona. Potem okazało się, że jest to strategiczne dla UE połączenie energetyczne. Dziś dzięki niemu Polska może stać się elementem bezpieczeństwa w regionie nie tylko dla krajów Pribaltiki, ale także dla państw grupy V4 (oprócz Polski w jej skład wchodzą Słowacja, Czechy i Węgry – red.) – przypomina Sikora.