Reklama

Prof. Andrzej Nowak: Niemiecką polityką wschodnią kierują dwa niebezpieczne przesądy

Motywem przewodnim mojego wystąpienia w Berlinie była przestroga i próba wytłumaczenia niemieckim gospodarzom, że ich najcięższym błędem i historycznym grzechem bywało uleganie pokusie imperialnej gry z Rosją – kosztem bezpośrednich sąsiadów – pisze historyk, prof. Andrzej Nowak.

Publikacja: 26.10.2025 09:51

Historyk prof. Andrzej Nowak

Historyk prof. Andrzej Nowak

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Bardzo dziękuję „Rzeczypospolitej” za zainteresowanie wykładem, jaki miałem okazję wygłosić w jednej z sal Bundestagu na zaproszenie trzech posłów z AfD. Wdzięczny jestem oczywiście za dwa głosy – red. Estery Flieger i red. Piotra Zaremby – ze zrozumieniem analizujące treść tego wykładu. Okazję do próby wyjaśnienia tego, co starałem się przekazać w Berlinie, daje mi jednak przede wszystkim krytyczny głos dyr. Piotra Burasa.

Reklama
Reklama

„Nowak wystąpił w wyreżyserowanym przez niemiecką prorosyjską i antyeuropejską prawicę teatrzyku propagandowym” – pisze Piotr Buras. No cóż, to frazy żywcem wyjęte z pierwszych stron „Trybuny Ludu” z lat 1950–1953, opisujących „teatrzyk propagandowy” Adenauera i/lub Trumana i jego „podłych aktorów” z polskiej emigracji lub niedobitej krajowej „reakcji”. Niestety ten ironiczno-szyderczy ton zniechęca do polemiki.

Największym błędem i historycznym grzechem Niemiec jest imperialna gra z Rosją

Nie będę jej więc tutaj podejmował. Przypomnę tylko, że kilkakrotnie wybijanym przeze mnie motywem przewodnim całego wystąpienia w Berlinie (co łatwo sprawdzić, odsłuchując nagranie dostępne pod kilkoma linkami na YouTubie) była przestroga czy też próba wytłumaczenia niemieckim gospodarzom, że ich najcięższym błędem i historycznym grzechem bywało uleganie pokusie imperialnej gry z Rosją – kosztem bezpośrednich (polskich) sąsiadów. Sądzę, że trzeba to przypominać zarówno spadkobiercom kanclerz Merkel w CDU, jak i kanclerza Schroedera (następnie dyrektora Gazpromu) w SPD, jak wreszcie politykom AfD, którzy byli bezpośrednimi adresatami mojej wypowiedzi. To właśnie wskazywałem jako jeden z dwóch przejawów zadawnionych w niemieckich elitach (od lewej do prawej ich strony), niebezpiecznych przesądów.

Czytaj więcej

Piotr Buras: Prof. Andrzej Nowak w Berlinie. Jak patriota z patriotami

Pierwszy streszcza najlepiej setki razy powtarzana przez kanclerz Merkel fraza o Rosji jako najważniejszym wschodnim sąsiedzie Niemiec. Warto uświadamiać naszym niemieckim interlokutorom, że jednak od czasu paktu Ribbentrop-Mołotow Niemcy nie graniczą już na żadnym odcinku z Rosją i że sąsiadami Niemiec na wschodzie są Polska i Czechy, a następnie, w nieco dalszej perspektywie – Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś i Ukraina. Rosja nie jest sąsiadem Niemiec! Jeśli ktoś mówi o przywróceniu dobrosąsiedzkich stosunków na linii Berlin–Moskwa, to może budzić niepokój w krajach, które się na tej linii znajdują. I to warto podkreślić, co starałem się kilkakrotnie zrobić przy wspomnianej okazji, że w jak najbardziej realistycznej, mierzalnej wysokością obrotów handlowych perspektywie Polska jest obecnie bez porównania ważniejszym partnerem Niemiec niż Rosja, zaś Polska razem z Czechami wzięta – najważniejszym w Europie. Jakoś trudno przychodzi znacznej części niemieckich kół opiniotwórczych przyjąć ten prosty fakt do wiadomości. Więc musimy tłuc w ten mur przesądów – i przełamywać, choćby własną głową.

Reklama
Reklama

Drugi przesąd, także akurat przy owej berlińskiej okazji uwypuklony – to skłonność elit niemieckich do traktowania relacji z Polską (i innymi sąsiadami na wschodzie, za wyjątkiem „wymarzonej sąsiadki” – Rosji) w układzie: nauczyciel–uczniowie, a czasem nawet gorzej: lekarz–pacjenci. Skłonność do uczenia Polaków „właściwej”, „zdrowej” pamięci, np. o II wojnie światowej  przez mistrzów takiej pamięci z niemieckich instytucji jest uderzającym przykładem owej postawy. Nie ma bardziej nierównoprawnej relacji niż relacja pacjent (zwłaszcza z „chorą” pamięcią czy świadomością) – terapeuta, lekarz, nauczyciel. Mam wrażenie, że w tej dziedzinie to raczej ludzie z kręgu niemieckiego „mainstreamu demokratycznego” kontynuują linię nauczycieli przysłanych przez Fryderyka Wilhelma I do szerzenia niemieckiej cywilizacji nad Wisłą w końcu wieku XVIII czy przez Bismarcka – nad Wartą w czasie Kulturkampfu. AfD akurat, sama poddana ostracyzmowi, w tej roli rzadziej występuje.

Czy można skutecznie izolować partię AfD, którą popiera ok. 30 proc. Niemców?

W AfD są głoszone przez część jej działaczy i część jej przywódców (np. Tino Chrupallę), a także z pewnością dużą część jej elektoratu poglądy drastycznie odbiegające od prawdy historycznej, tak jak ją rozumiem jako historyk, jak też od linii politycznej, z którą można by pogodzić podstawowe interesy państwa polskiego. I to właśnie może jest powód, żeby do tej grupy także, a może przede wszystkim, zwracać się z próbą dotarcia z prawdą historyczną oraz z przekazem tego, co za polski interes państwowy uznajemy.

Czy niespełna 60 tys. wyświetleń niemieckiej wersji wykładu oraz kilka razy więcej reakcji na rozmaite formy informacji o treści tego wykładu w niemieckich mediach – to za mało, by uznać to za próbę wartą podjęcia? Nie wiem. Wiem jednak, że AfD ma drugą co do wielkości reprezentację w Bundestagu, a obecnie na ogół prowadzi w sondażach popularności partii w Niemczech.

Czy można skutecznie izolować partię, którą popiera ok. 30 proc. wyborców u naszych zachodnich sąsiadów? Czy da się ją „zagłodzić”, tak jak przecież postulowała niemiecka europosłanka w odniesieniu do partii reprezentującej nawet nieco więcej niż 30 proc. poparcia w Polsce i sprawującej w wyniku dwukrotnie wygranych demokratycznych wyborów parlamentarnych rządy w naszym kraju przez osiem lat?

Reklama
Reklama

Wracam do stosunków polsko-niemieckich. Wydaje mi się, że warto o nich rozmawiać, nawet jeżeli ta rozmowa jest trudna. Cieszyłbym się bardzo, gdyby spotkał mnie (czy innych ludzi spoza kręgu stypendystów fundacji niemieckich) zaszczyt zaproszenia do takiej rozmowy przez przedstawicieli innych partii niemieckich. Na marginesie, w czasie przerwy koncertu laureatów Konkursu Chopinowskiego podszedł do mnie elegancki pan i nienaganną polszczyzną pogratulował mi wykładu w Berlinie, pytając o moją ocenę możliwych skutków. Przedstawił się: był to ambasador Republiki Federalnej Niemiec. Niezależnie od tego, czy był to tylko przejaw dyplomatycznej dobrej szkoły, warto ten drobny fakt przytoczyć jako przyczynek do refleksji nad postawionym wyżej pytaniem.

Polacy i Niemcy muszą sobie uświadomić, że nasze interesy w niektórych istotnych zakresach są sprzeczne

Jak więc wyobrażam sobie dalszą rozmowę? Po wyłożeniu zastrzeżeń wobec dwóch wskazanych wyżej przesądów, w moim przekonaniu szkodliwych dla rzeczywistego dialogu między sąsiadami, mogłaby postępować dyskusja o ciężkim bagażu historii i o perspektywach uzgadniania interesów gospodarczych. Te ostatnie są w niektórych istotnych zakresach sprzeczne – i tu powinno być pole do kompromisu, nie do dyktatu – ale generalnie są od siebie wzajemnie uzależnione. To również warto sobie uświadamiać i w Polsce, i w Niemczech.

Foto: Paweł Krupecki

Nie tylko chodzi o gospodarkę, ale także o bezpieczeństwo. Dlatego może dobrym punktem wyjścia do dalszej rozmowy o kwestii najbardziej drażliwej: reparacji – jest pomysł, by Niemcy rozważyły spłacanie ich w formie inwestycji we własne bezpieczeństwo i zarazem bezpieczeństwo całej Europy, a więc w rozwój polskich zdolności odstraszania czy odpierania agresji ze strony Rosji Putina.

Czy taka propozycja oznacza, że Polska mogłaby widzieć szanse na dobre sąsiedztwo w relacjach z Niemcami wyłącznie w oparciu o strach przed Rosją? Nie, to także warto przemyśleć. Rosja może i powinna być ważnym partnerem, a nie tylko groźnym wrogiem, dla Niemiec i dla Polski zarazem. Ale do takiego wymarzonego scenariusza dojść możemy tylko wtedy, kiedy wreszcie zastopujemy ekspansjonizm rosyjski, imperializm, który karmi się kolejnymi podbojami słabszych, kapitulacjami i próbami zaspokojenia („appeasement”) przez inne mocarstwa.

Dopiero kiedy Rosja Putina przegra, zostanie zmuszona do rezygnacji z kolejnego podboju: obecnie chodzi o Ukrainę – wtedy dopiero będzie mógł się zacząć proces odwrotu samych Rosjan od tej imperialnej trucizny, którą karmi ich Putin. Do tej pory ciągle wygrywał – i dlatego utwierdza to, co najgorsze i najbardziej niebezpieczne w rosyjskim społeczeństwie: przyzwolenie na autorytarną władzę, która opiera się na rozsiewanym wokół siebie strachu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Piotr Zaremba: Prof. Nowak na rozmowach z AfD oburza Sikorskiego, ale nie mnie

Dlatego też warto teraz inwestować w skuteczną obronę Ukrainy i Polski. Żeby bezpieczne były Niemcy i reszta Europy. A w końcu, żeby kiedyś Rosja mogła pogodzić się z tym, że za sąsiadów ma na zachodzie: Litwę, Łotwę, Estonię, Białoruś, Ukrainę oraz Polskę. Nie Niemcy. Tylko taka Rosja może stać się dobrym, stabilnym partnerem dla Niemiec i dla Europy. Stabilnym, to znaczy takim, który nie karmi się wymianą handlową – np. z Niemcami – wyłącznie po to, by szykować swój aparat militarno-propagandowy do kolejnej agresji.

O tym starałem się mówić w sali Bundestagu. Czy warto taką rozmowę prowadzić dalej i z kim? To już niech odpowiedzą na to ewentualni czytelnicy tego tekstu.

Niemieccy przyjaciele, zwróćcie nam jak najprędzej pierścień króla Zygmunta Starego

A może warto też, na dobry, nowy początek, zacząć od symbolu, na który także starałem się zwrócić uwagę moich słuchaczy w Berlinie. Na ów symbol skierował mój wzrok artykuł „Rzeczypospolitej” (jeszcze jedna okazja do wyrażenia wdzięczności wobec redaktorów dziennika).

Czytaj więcej

Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Reklama
Reklama

Otóż chodzi o pierścień króla Zygmunta Starego, zrabowany z polskich zbiorów przez niemieckich żołnierzy w czasie II wojny, a odnaleziony niedawno na wystawie Muzeum Biżuterii w Pforzheim. Pozwolę sobie zaapelować w tym miejscu, by nasi niemieccy partnerzy postarali się jak najszybciej zwrócić ten niewielki obiekt, odpowiadając na wniosek restytucyjny złożony przez polskie władze już w marcu 2023 r. Byłby to tym ważniejszy symbol, że to pruscy żołdacy zabrali w momencie III rozbioru wszystkie niemal polskie regalia z Wawelu, a następnie na rozkaz pruskiego króla polskie korony i berła zostały przetopione na pieniądze finansujące jego armię. Obok Szczerbca i kopii włóczni świętego Maurycego, pierścień króla Zygmunta I, przypominający polski złoty wiek, byłby zatem jedną z najcenniejszych ocalałych pamiątek wielkiej polskiej państwowości minionych wieków. Niemieccy przyjaciele Polski – oddajcie ją jak najszybciej.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Pięć wniosków z wykładu prof. Andrzeja Nowaka dla AfD w Berlinie

Na koniec, korzystając z okazji, pozwolę sobie na sprostowanie pod adresem jednego z nich. Otóż w czasie berlińskiego wykładu wskazałem jako przykład nieprzyjemnego nadużycia postawy niemieckiego nauczyciela wobec Polski wypowiedź prof. Petera Olivera Loewa, dyrektora zasłużonego Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt, a zarazem jednego ze współautorów projektu Domu Niemiecko-Polskiego, który był powodem całej dyskusji w Bundestagu.

Na spotkaniu w Instytucie Pileckiego (jeszcze pod dyrekcją prof. Ruchniewicza) prof. Loew powiedział, jak można odsłuchać z polskiego tłumaczenia – przygotowanego, jak rozumiem przez tenże Instytut – że jednym z tematów, które powinny być omawiane w Domu Niemiecko-Polskim (czyli niemieckiej instytucji polityki pamięci) jest kwestia „współwiny” czy też „współsprawstwa” polskiego w Holokauście. Prof. Loew w liście do mnie skierowanym sprostował, że takich słów nie wypowiedział w niemieckim oryginale. Nie zakładałem tendencyjnego czy manipulatorskiego charakteru tłumaczenia słów prof. Loewa przez fachowców z Instytutu Pileckiego. I to chciałem wyjaśnić, proponując sprawdzenie oryginału i tłumaczenia na tym nagraniu (nagranie z Forum Polsko-Niemieckiego 2025, wypowiedź profesora Loewa: 37 minuta 20 sekunda).

Reklama
Reklama

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor

Andrzej Nowak

Historyk, pisarz, publicysta, sowietolog, profesor zwyczajny w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu książek, w tym serii „Dzieje Polski” 

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Publicystyka
Estera Flieger: Czasy oburzingu. Keira Knightley słusznie się wypisała
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Zapłaćcie pierwszym damom, a także drugim i trzecim!
Publicystyka
Jan Zielonka: Choroba suwerennizmu
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Lawina ruszyła, to nie koniec wojen
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama