Nieprawomocny wyrok w sprawie ataku przy ul. Żurawiej – w ścisłym centrum Warszawy – która wstrząsnęła opinią publiczną, zapadł początkiem bieżącego roku. Stołeczny sąd okręgowy uznał wówczas Doriana S. za winnego gwałtu i zabójstwa, za co skazał go na dożywocie. Mężczyzna miał też zapłacić 200 tys. zł zadośćuczynienia partnerowi zmarłej, zaś karę odbywać w systemie terapeutycznym.
Wydając wyrok, sąd uznał, że Dorian S. w momencie popełnienia przestępstwa nie był niepoczytalny – a taką tezę przed sądem próbowała forsować jego obrona. Proces odwoławczy, który w SA toczył się częściowo za zamkniętymi drzwiami, zakończył się podtrzymaniem tego orzeczenia.
Czytaj więcej
28 października Sąd Apelacyjny w Warszawie ma się zająć sprawą brutalnego zgwałcenia i zabójstwa...
Prawomocny wyrok za zabójstwo i gwałt przy ul. Żurawiej. Sądy nie miały wątpliwości, co do wymiaru kary dla Doriana S.
Wydając nieprawomocny wyrok – początkiem bieżącego roku – stołeczny sąd okręgowy nie pozostawił żadnego marginesu wątpliwości, co do winy Doriana S., ale podkreślał również, że w sprawie zawiodło całe społeczeństwo. Zanim bowiem tak młody człowiek dotarł do punktu, w którym upokorzył i zamordował równie młodą kobietę, nie napotkał oporu ani rodziny, ani szkoły, ani żadnych instytucji społecznych.
– W obyczajowości naszego społeczeństwa, w kulturze konsumpcyjnej, która nam towarzyszy, obraz kobiety często sprowadzany jest do pewnych stereotypów. Kultura jest nasycona obrazami seksualnego wykorzystania kobiet, które sprzedawane są jako atrakcyjny produkt – odzierają one kobietę z uczuć, wolnej woli. Oskarżony, nasiąknięty takimi obrazami, łatwiej mógł przekroczyć granicę wolności, bo mógł potraktować kobietę jak rzecz, przedmiot – uzasadniał wówczas sędzia Paweł Dobosz.