Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie pytania dotyczące wyników lutowych wyborów do Bundestagu stawia Sojusz Sahry Wagenknecht?
- Jakie potencjalne konsekwencje polityczne mogą wynikać z ponownego przeliczenia głosów?
- W jakim stopniu Sojusz Sahry Wagenknecht mógłby wpłynąć na obecny układ sił w Bundestagu?
- Jakie argumenty wysuwają najważniejsi gracze polityczni w Niemczech w kwestii legalności i dokładności wyborów?
Przyspieszone wybory do Bundestagu odbyły się 23 lutego. W ich wyniku powstał rząd koalicyjny – chadeckich CDU i CSU oraz socjaldemokratycznej SPD – pod wodzą kanclerza Friedricha Merza. Rząd ten ma bezpieczną, jak się wydawało, większość w Bundestagu, 328 na 630 posłów. To wszystko może jednak runąć, jeżeli by się okazało, że źle policzono drobniutką część głosów.
A tak się stało – podejrzewa populistyczny Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), który od przeszło pół roku walczy o ponowne przeliczenie głosów z lutego. Jego szefowa w niedzielę znowu zwróciła się z apelem do przewodniczącej Bundestagu Julii Klöckner (z CDU) o rozpatrzenie skargi wyborczej BSW. Sahra Wagenknecht uważa, że „opóźnianie decyzji w sprawie naszego odwołania od wyniku wyborów prawdopodobnie jeszcze bardziej podważy zaufanie społeczne do demokracji w Niemczech, dla której legalne wybory i dokładne liczenie głosów mają fundamentalne znaczenie”.
Bundestag powinien rozpatrzyć tę skargę, jak to określił Federalny Trybunał Konstytucyjny, „w stosownym terminie”. Ale wciąż nie rozpatruje.