Trudny czas dla firm zaplecza górniczego

Rynek węgla nieuchronnie się kurczy, a wraz z nim liczba zleceń dla firm pracujących dla kopalń. Nadchodzący rok będzie trudny dla całej branży.

Publikacja: 22.12.2020 08:00

Wydatki na inwestycje w polskich kopalniach od kilku lat systematycznie spadają

Wydatki na inwestycje w polskich kopalniach od kilku lat systematycznie spadają

Foto: Wydatki na inwestycje w polskich kopalniach od kilku lat systematycznie spadają

Mijający 2020 r., naznaczony pandemią koronawirusa, okazał się bardzo trudny dla producentów maszyn i firm świadczących usługi dla górnictwa. Z powodu pogarszającej się sytuacji finansowej część spółek węglowych zaczęła ograniczać inwestycje, a nawet zawiesiła wykonywanie niektórych umów z wykonawcami. Analitycy nie mają złudzeń – to dopiero początek kłopotów branży okołogórniczej, a nadchodzący 2021 r. będzie dla niej jeszcze trudniejszy. W reakcji na spadającą liczbę zleceń niektóre firmy rozpoczęły redukcję zatrudnienia i likwidację zakładów, a jedna z nich postanowiła… kupić sobie kopalnię.

Kłopoty z węglem

Już w połowie tego roku, gdy spółki węglowe wpadły w poważne tarapaty, dostawcy maszyn i usług górniczych alarmowali, że sytuacja branży jest poważna, pogarsza się z tygodnia na tydzień i grozi jej trwała utrata kompetencji, możliwości produkcyjnych i miejsc pracy. Kłopoty finansowe producentów węgla zbiegły się wówczas z masowymi zakażeniami koronawirusem wśród górników, co sparaliżowało pracę wielu kopalń na Śląsku. Spółki węglowe ogłosiły wystąpienie siły wyższej, a największa z nich – Polska Grupa Górnicza – wstrzymała tymczasowo wykonanie części kontraktów na roboty w kopalniach oraz na dzierżawę maszyn i urządzeń górniczych. To był potężny cios dla wielu firm z branży okołogórniczej.

""

Węgiel/Bloomberg

energia.rp.pl

Kolejne miesiące przyniosły uspokojenie nastrojów. Firmy zaplecza górniczego stwierdziły, że po pełnym wyzwań drugim kwartale, trzeci przyniósł względną stabilizację funkcjonowania sektora, jednak na zauważalnie niższych poziomach zleceń niż przed rokiem. Szczęśliwie, druga fala pandemii okazała się zdecydowanie łagodniejsza dla krajowych kopalń niż pierwsza. Nie oznacza to jednak, że sytuacja spółek węglowych się poprawiła. Wciąż borykają się one z topniejącymi zamówieniami ze strony energetyki, a Jastrzębska Spółka Węglowa – z dramatycznie niskimi cenami węgla koksowego.

Okazuje się też, że przyszły rok nie będzie lepszy pod względem krajowego zapotrzebowania na węgiel energetyczny. Spółki energetyczne już zapowiedziały, że w 2021 r. zetną zamówienia na czarne paliwo aż o 7 mln ton. Co będzie z cenami węgla koksowego? Biorąc pod uwagę wojnę handlową między Chinami a USA oraz nieprzewidywalne warunki pogodowe w Australii, to wróżenie z fusów.

Ograniczone inwestycje

Dla branży okołogórniczej kluczowe jest to, jak obecna sytuacja rynkowa przełoży się na inwestycje w kopalniach w Polsce i na świecie. – Obawiam się, że 2021 r. może być dla tej branży jeszcze trudniejszy. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej mocno przyspieszyła, a plany redukcji emisji CO2 ogłasza coraz więcej państw na całym świecie, w tym Chiny. Spodziewam się, że nakłady inwestycyjne w górnictwie zostaną ścięte i to nie tylko w Polsce – przewiduje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.

""

tauron-wydobycie.pl

energia.rp.pl

Według ostatnich ustaleń rządu z górniczymi związkami zawodowymi, krajowe kopalnie będą stopniowo wygaszane, choć w długim okresie – ostatni zakład PGG ma zostać zamknięty w 2049 r. – Z perspektywy grupy Famur oznacza to stopniowe zmniejszanie zapotrzebowania na produkty i usługi na rynku krajowym analogicznie do harmonogramu zamykania poszczególnych kopalń węgla energetycznego – wyjaśnia Mirosław Bendzera, prezes Famuru.

Władze PGG mówią wprost, że ograniczenie inwestycji jest jednym z elementów restrukturyzacji sektora górniczego. – Restrukturyzacja ta polega w pierwszej kolejności na dostosowaniu do zapotrzebowania na węgiel procesu zamykania poszczególnych kopalń. Drugim elementem jest takie dostosowanie kosztów, by były one najniższe z możliwych i uzasadnione. Oznacza to rezygnację z wielu wcześniej planowanych inwestycji wartych setki milionów złotych, typu głębienie szybów – stwierdził Tomasz Rogala, prezes PGG, na antenie Parkiet TV.

Władze Fabryki Sprzętu i Narzędzi Górniczych Fasing w raporcie za trzy kwartały tego roku przyznały: „Zauważamy w dalszym ciągu wolniejsze tempo składania zamówień, przedłużanie lub odwoływania przetargów oraz wydłużony czas procesów decyzyjnych i transakcyjnych u odbiorców”.

Drastyczne cięcia

Mocny spadek zleceń spowodował, że firmy pracujące dla kopalń zostały zmuszone do dopasowania struktury organizacyjnej do nowych warunków rynkowych. Famur zdecydował się na zamknięcie dwóch zakładów produkcyjnych i zwolnienia grupowe w centrali, skutkujące redukcją zatrudnienia o około 450 etatów. Do likwidacji przeznaczył fabrykę przenośników taśmowych w Piotrkowie Trybunalskim i zakład produkujący przenośniki zgrzebłowe w Rybniku.

""

Adobe Stock

energia.rp.pl

Ratunkiem dla branży są zlecenia zagraniczne, choć i tam inwestycje mogą zostać ograniczone. Wciąż jednak polskie firmy pozyskują zamówienia z takich rynków, jak Rosja czy Chiny. Famur w ostatnich tygodniach poinformował o dwóch zleceniach na dostawy sekcji obudów zmechanizowanych dla rosyjskiej kopalni węgla koksującego Inaglinskij, należącej do kompanii Kolmar. Wartość każdego z nich sięga 20 mln euro. – Jest to dla nas ważny kontrakt, szczególnie teraz w dobie światowego kryzysu wywołanego pandemią.

To również kolejny dowód na to, że nasze rozwiązania dobrze sprawdzają się nawet na najbardziej wymagających rynkach, do jakich niewątpliwie należy Rosja – podkreśla Bendzera.

Fasing rozwija skrzydła m.in. w Chinach, gdzie regularnie sprzedaje łańcuchy górnicze poprzez swoją spółkę zależną. Najnowszą umowę na dostawy do Chin firma podpisała 3 grudnia. Wśród szans na rozwój w kolejnych kwartałach Fasing wymienia m.in. dalszy rozwój działalności eksportowej nie tylko na rynku chińskim, ale też amerykańskim, australijskim i w krajach wschodnich.

Sposobem na przetrwanie jest także większa dywersyfikacja produktów i poszukiwanie klientów spoza branży górniczej. Przykładem jest Patentus, który rozwija ofertę dla kolei. W tym roku spółka przeszła pozytywnie audyt, który dopuszcza jej zakład do spawania elementów pojazdów szynowych.

Własna kopalnia

Odważny ruch wykonał Bumech, który podpisał wstępną umowę zakupu Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia i powiązanej firmy Mining Services and Engineerin. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, Bumech stanie się właścicielem kopalni węgla w Czechowicach-Dziedzicach, kontrolowanej dziś przez czeski koncern EPH. Polska spółka chce przejąć zakład za 19 mln zł, a do tego przez dwa lata, począwszy od października 2022 r., ma wypłacać sprzedającym 20 proc. miesięcznego zysku operacyjnego, lecz nie więcej niż 1,5 mln zł miesięcznie. – Zakup jest biznesowo uzasadnioną szansą na rozwój grupy i umocnienie jej pozycji rynkowej – przekonują władze Bumechu. Kopalni groziła likwidacja.

Mijający 2020 r., naznaczony pandemią koronawirusa, okazał się bardzo trudny dla producentów maszyn i firm świadczących usługi dla górnictwa. Z powodu pogarszającej się sytuacji finansowej część spółek węglowych zaczęła ograniczać inwestycje, a nawet zawiesiła wykonywanie niektórych umów z wykonawcami. Analitycy nie mają złudzeń – to dopiero początek kłopotów branży okołogórniczej, a nadchodzący 2021 r. będzie dla niej jeszcze trudniejszy. W reakcji na spadającą liczbę zleceń niektóre firmy rozpoczęły redukcję zatrudnienia i likwidację zakładów, a jedna z nich postanowiła… kupić sobie kopalnię.

Pozostało 91% artykułu
Węgiel
PGE chce dłużej wydobywać węgiel w Turowie. Bez niego grożą nam deficyty mocy
Węgiel
Praca w rosyjskich kopalniach. Pogoń za zyskiem ważniejsza od życia górników
Węgiel
PGE będzie skarżyła decyzję Sądu o uchyleniu decyzji środowiskowej dla Turowa
Węgiel
Fundusz na trudne czas dla JSW będzie działał dłużej
Węgiel
PSE prognozują szybkie pożegnanie z węglem, ale i braki mocy potrzebnej do produkcji prądu