W programie, który ma zwiększyć środki przeznaczone na ekologię, zapowiedziano wprowadzenie opłat 30 do 50 euro za każdą tonę dwutlenku węgla, którą emitują wyprodukowane przez nich paliwa w czasie jazdy. Po roku 2020 ma ona wzrosnąć do 60 euro. Ostatecznie, w roku 2030 to obciążenie może sięgnąć nawet 200 euro za tonę. Dokument nie został jeszcze oficjalnie przedstawiony, ma zostać opublikowany w najbliższym czasie i już wiadomo,że w ostatecznym rozrachunku nową opłatą zostaną obciążeni kierowcy. Według wyliczeń średnio ceny diesla wzrosną o ok 15 eurocentów, a benzyny E95 o 13 eurocentów w pierwszym okresie obowiązywania opłat.

— To oczywiste, że ceny paliw wzrosną — nie ukrywa Constanze Haug, szefowa firmy analitycznej w Berlinie, która współpracuje z Ministerstwem Środowiska. Niemieckie koszty związane z ochroną środowiska obciążające producentów paliw dotychczas wynosiły 24 euro za tonę CO2. I obowiązywały w przypadku ich sprzedaży m.in. dla przemysłu, ale już nie dla firm grzewczych, czy transportowych. W Niemczech branża transportowa ma 20 procentowy udział w emisji CO2. Środkiem do walki z zanieczyszczeniem miały być auta elektryczne, ale nadal są one mało popularne . W tej chwili w Niemczech zarejestrowanych jest 480 tys. aut elektrycznych, a cel na rok 2030 sięga 6 mln. Auta z e-napędem nadal uznawane są za niepewne w eksploatacji (bo nie ma gwarancji szybkiego ładowania) i są drogie. Przełomem mają być dwa modele pokazane ostatnio na Międzynarodowych Targach Samochodowych we Frankfurcie, które zakończyły się w ostatnią niedzielę,15 września : elektryczny Opel Corsa, oraz VW ID.3

Czytaj także: Za wypłatę nawet Rosjanin kupi więcej paliwa niż Polak

Kilka lat temu państwa członkowskie Unii Europejskiej postanowiły wspólnie zabrać się za walkę z ociepleniem klimatu. Tyle,że w Brukseli brakuje wspólnego frontu, więc Niemcy zdecydowali się na wprowadzenie dodatkowych opłat bez czekania na innych.