Gazowa szansa Polski, czyli jak dobrze wykorzystać LNG

Tym razem ani słowa o smogu ani o problematyce zgazowania węgla, choć obie kwestie uważam za niezwykle ważne w obszarze energetyki. Tematem artykułu będą kwestie gazowe a ściślej „liquefied natural gaz” (LNG), czyli skroplony gaz ziemny.

Publikacja: 27.03.2017 16:10

Gazowa szansa Polski, czyli jak dobrze wykorzystać LNG

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Bezpośrednim powodem zabrania przeze mnie głosu w tej kwestii są informacje, które dotarły do opinii publicznej w ciągu ostatnich dni. Jak to zwykle bywa w przestrzeni medialnej, obok informacji dobrych czy bardzo dobrych, są i takie które są mocno zaskakujące. Ale po kolei.

8 marca Wiceprezes Zarządu PGNiG Maciej Woźniak poinformował, że PGNiG nie stracił na przekierowaniu gazowców z Qatargas na inne rynki, w czasie gdy terminal LNG w Świnoujściu nie był jeszcze gotowy. Dotyczyło to 16 statków o wartości ładunku od 30 do 40 milionów dolarów każdy. Z jednej strony to niewątpliwy sukces zespołu PGNiG, który w latach 2013-2014 doprowadził do wynegocjowania z partnerem katarskim bardzo korzystnych umów w tym zakresie, z drugiej strony pokazuje bardzo dużą elastyczność światowego rynku LNG. Byłoby to zapewne o wiele trudniejsze, gdyby nie wyjątkowo dobre relacje z Qatargas, który zrobił bardzo wiele, aby PGNiG osiągnął dobry wynik na tej operacji.

Kilka dni później PGNiG poinformowało, że zawarto dodatkową umowę z Qatargas, zwiększającą wolumen LNG dostarczany przez Katarczyków do łącznie 2 mln ton rocznie, co stanowi ok. 2,7 mld m3 gazu. Spółka podkreśliła w komunikacie, że warunki cenowe dostaw LNG są „satysfakcjonujące” a dodatkowe zakupy skroplonego gazu służą realizacji długookresowej strategii dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Europy Środkowo-Wschodniej. Osobiście uważam, że takie działanie polskiego czempiona gazowego jest całkowicie uzasadnione i korzystne dla Spółki.

Z dużym zaskoczeniem należy więc przyjąć podaną ostatnio informację przez Puls Biznesu, że odstępuje się od koncepcji budowy tzw. „bojki” LNG czyli pływającego terminala w okolicy Trójmiasta. Argumentem za rezygnacją z tej formy dywersyfikacji dostaw gazu jest fakt budowy gazociągu łączącego Polskę przez Danię z Norwegią, którego prawdopodobieństwo powstania oceniono na 100 procent. Takie stawianie sprawy wydaje się błędne.

Po pierwsze, nie zapadły żadne ostateczne decyzje dotyczące budowy gazociągu norweskiego. Obecnie spółki odpowiedzialne za projekt po stronie polskiej, duńskiej i norweskiej są na etapie studium wykonalności inwestycji, które ma dopiero dać odpowiedź co do warunków prawnych, technicznych i biznesowych. Po ewentualnie pozytywnym wyniku tego opracowania będzie można przejść do etapu negocjacji umów realizujących to przedsięwzięcie, co jeszcze wcale nie przesądza, że projekt ten zostanie skutecznie sfinalizowany. Przykład budowy Nord Sream II pokazuje, że dysponując nieporównywalnie większymi możliwościami kapitałowymi i politycznymi państwa zaangażowane w ten projekt, nie mogą przejść do jego faktycznej realizacji.

Po drugie, nie powinno się pochopnie rezygnować z potencjalnie najszybszego i najtańszego sposobu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w zakresie dostaw gazu do Polski. Pływający terminal, który technologicznie jest w rzeczywistości specjalistycznym statkiem posiadającym instalację do odbioru i przesyłu LNG na ląd, jest rozwiązaniem sprawdzonym na świecie i stanowi naturalne uzupełnienie terminala w Świnoujściu.

Koncepcja utworzenia środkowo-europejskiego hubu LNG w Polsce, jest efektem nie tylko doskonałej współpracy z Qatargas, ale wynika z fundamentalnych korzyści, które może ona przynieść naszemu krajowi. Przede wszystkim terminale regazyfikacyjne na polskim wybrzeżu zapewnią możliwość konkurencyjnych cenowo dostaw LNG z Qatagas lub innych dostawców. To zaś bezpośrednio prowadzi do wzrostu bezpieczeństwa energetycznego Polski, poprzez realną dywersyfikację kierunku dostaw gazu, wzrostu konkurencyjności rynku gazu dzięki zwiększeniu jego płynności i pojawienia się nowych dostawców.

Bardzo ważnym elementem tej koncepcji jest niewątpliwie wzrost roli Polski jako istotnego gracza na europejskim rynku gazowym. Polska może, po dalszej rozbudowie sieci gazowniczej, reeksportować nadwyżki gazu do krajów Unii Europejskiej, Ukrainy oraz handlować LNG w rejonie Bałtyku. Nie ma wątpliwości, że bazując na uprzywilejowanej pozycji jaką PGNiG posiada w Qatargas, można myśleć o budowie silnej i unikatowej kompetencji w zakresie handlu LNG w tej części Europy, zdobywając przewagę konkurencyjną nad innymi graczami gazowymi. To w konsekwencji powinno doprowadzić do obniżenia kosztów importu gazu oraz doprowadzić do znacznego spadku cen energii dla odbiorców indywidualnych i przemysłowych.

Nie do przecenienia jest również fakt, że hub LNG w Polsce poprawia pozycję negocjacyjną w relacjach kontraktowych z Gazpromem. Polska przestaje być ubogim krewnym, uzależnionym od interesów największych graczy gazowych i dostaje możliwość zaistnienia na zupełnie innym poziomie europejskich interesów energetycznych.

Na koniec trzeba wskazać, że koncepcja hubu LNG w Polsce jest całkowicie spójna z polityką energetyczną Unii Europejskiej oraz założeniami unii energetycznej, realizowanymi przede wszystkim poprzez zapewnienie pomostu gazowego dla Ukrainy, która dostałaby dostęp do globalnego rynku LNG. Dodatkowo umożliwia to wsparcie budowy korytarza gazowego „Północ-Południe” czyli transport gazu do krajów Unii Europejskiej odciętych od rynku LNG. Hub LNG nad Wisłą jest również niezbędnym elementem budowy regionalnego korytarza Baltic Energy Market Interconnector Plan, integrującego system gazowy krajów bałtyckich z rynkiem UE.

Jak widać, Polska ma niepowtarzalną szansę włączyć się na zasadzie partnerskiej w europejski rynek gazu, wykorzystując do tego LNG. Do tego potrzeba jednak – oprócz tak oczywistych rzeczy jak dalsza rozbudowa pojemności magazynowych w Polsce oraz interkonektorów gazowych na granicy południowej i zachodniej – dobrych relacji w Europie i determinacji w realizacji ambitnych planów…

– Jerzy Kurella, Instytut Staszica

Bezpośrednim powodem zabrania przeze mnie głosu w tej kwestii są informacje, które dotarły do opinii publicznej w ciągu ostatnich dni. Jak to zwykle bywa w przestrzeni medialnej, obok informacji dobrych czy bardzo dobrych, są i takie które są mocno zaskakujące. Ale po kolei.

8 marca Wiceprezes Zarządu PGNiG Maciej Woźniak poinformował, że PGNiG nie stracił na przekierowaniu gazowców z Qatargas na inne rynki, w czasie gdy terminal LNG w Świnoujściu nie był jeszcze gotowy. Dotyczyło to 16 statków o wartości ładunku od 30 do 40 milionów dolarów każdy. Z jednej strony to niewątpliwy sukces zespołu PGNiG, który w latach 2013-2014 doprowadził do wynegocjowania z partnerem katarskim bardzo korzystnych umów w tym zakresie, z drugiej strony pokazuje bardzo dużą elastyczność światowego rynku LNG. Byłoby to zapewne o wiele trudniejsze, gdyby nie wyjątkowo dobre relacje z Qatargas, który zrobił bardzo wiele, aby PGNiG osiągnął dobry wynik na tej operacji.

Pozostało 82% artykułu
Gaz
Gazprom szoruje po dnie. Pierwszy rok zamknięty stratą
Gaz
Największy sojusznik Gazpromu pozwany w Rosji
Gaz
Polska zyskała nowe źródło gazu. „Błękitne paliwo” dla Orlenu nie tylko z Norwegii
Gaz
Gazprom się boi i grozi. Niemiecki Uniper jak Orlen
Gaz
Wyjątki od wymiany pieców gazowych. Kogo nie dotyczy nowa dyrektywa