O odejściu Francuzów poinformowały władze w Teheranie: „Total oficjalnie wycofał się z projektu Południowy Pars 11” – potwierdził Biżan Zangiene irański minister ropy, pisze agencja Prime.
Irańczyk podkreślił, że Teheran ma już zastępcę na miejsce Total. Jest nim chiński gigant energetyczny CPNC.
Minister dodał, że Total może w ciągu dwóch miesięcy spóbować otrzymać od Białego Domu specjalne pozwolenie na dalszą pracę w Iranie. Dyrektor naczelny Total Patrick Pouyanné twierdzi jednak, że szanse na to są bardzo małe.

Francuzi znaleźli się pod ścianą po decyzji Donalda Trumpa opuszczenia porozumienia jądrowego z Iranem, zawartego w 2015 r przez USA, Wielką Brytanię, Francję, Chiny, Rosję i Niemcy. Tym samym Biały Dom objął sankcjami firmy, które prowadzą biznes w Iranie. Muszą wybrać czy chcą działać w USA czy w Republice Islamskiej.
W połowie 2017 r Total podpisał z państwowym irańskim koncernem paliwowym NIOC porozumienie o pracach na złożu Południowy Pars 11. Suma kontraktu wyniosła 1 mld dol.. Za tyle Francuzi kupili prawo do 50,1 proc. udziałów w projekcie. 30 proc. miał CNPC a 19,9 proc. irańska firma Petropars.

W umowie zapisano możliwość odkupienia udziałów francuskich przez Chińczyków.
Amerykańskie sankcje spowodowały, że wielu inwestorów wstrzymało swoje zaangażowanie w Iranie. Są to m.in. firmy z Indonezji, ZEA czy Indii. Trumpa nie ulękli się na razie tylko Chińczycy, którzy sami zostali objęci amerykańskimi ograniczeniami.