Paweł O., były szef Lotosu, został zatrzymany we wtorek rano przez funkcjonariuszy CBA w związku ze śledztwem dotyczącym wyrządzenia znacznej szkody majątkowej paliwowej spółce. Wraz z nim zatrzymano także byłego prokurenta w Lotosie, szefową Biura Obsługi Korporacyjnej i Administracji oraz przedsiębiorcę, który miał doradzać prezesowi Lotosu. To – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – Tomasz S., były gdański radny z Platformy Obywatelskiej, prezes siatkarskiego klubu z Sopotu i bliski współpracownik Sławomira Nowaka, b. ministra transportu.
„Przedstawiciele spółki podpisali fikcyjną umowę na usługi doradcze. Wszystko wskazuje na to, że umowa faktycznie służyła jedynie wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki” – twierdzi Centralne Biura Antykorupcyjne.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, umowa Lotosu z firmą Tomasza S. trwała wiele miesięcy. W sumie wypłacono jej blisko ćwierć miliona złotych. – Spółka Lotos regulowała faktury za usługi doradcze, choć nie były one w ogóle realizowane – tłumaczył nam prok. Maciej Załęski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. – Najpierw zarzuty muszą usłyszeć podejrzani. Są dowożeni – mówił nam wczoraj po południu.
Z rejestru gospodarczego firm wynika, że firma Tomasza S. została założona w 2010 r. w branży public relations – już jest nieaktywna. We wtorek około południa kurs akcji Lotosu spadał nawet o ponad 3,6 proc., osiągając wartość 89,62 zł. Była to wówczas, i przez większą część sesji, najmocniejsza zniżka spośród walorów spółek zaliczanych do WIG20. Lotos plasował się w pierwszej trójce firm, których akcjami najchętniej handlowano, jeśli wziąć pod uwagę wartość obrotów.
Paweł O. był jednym z najdłużej urzędujących szefów polskiej spółki z dominującym udziałem Skarbu Państwa. Firmą kierował nieprzerwanie przez 14 lat, mimo licznych zmian zachodzących na krajowej scenie politycznej. Prezesem ówczesnej Rafinerii Gdańskiej został w 2002 r. Następnie doprowadził do jej przekształcenia w Grupę Lotos i do wprowadzenia akcji na warszawską giełdę. Za jego rządów zrealizowano Program 10+, polegający na kompleksowej modernizacji i rozbudowie rafinerii. Zapoczątkował również kolejną, kilkumiliardową, inwestycję mającą istotnie poprawić efektywność rafinerii, czyli tzw. program EFRA. Mimo że było to dla niego sztandarowe przedsięwzięcie, na które uzyskał zgodę i pieniądze od Skarbu Państwa, to nie dostał szansy jego ukończenia.
Z funkcji prezesa został odwołany wiosną 2016 r. Dawid Jackiewicz, ówczesny minister skarbu, mówił wtedy, że gdański koncern potrzebuje świeżej krwi, ludzi z nowymi pomysłami, którzy będą bardziej dynamicznie funkcjonować na rynku. W obronę Pawła O. zaangażował się we wtorek prezes BCC Marek Goliszewski. W oświadczeniu przypomina, że Paweł O. to „człowieka prawy, kierujący się w życiu osobistym i zawodowym wysokimi normami moralnymi i etycznymi. Paweł O. [tu pada pełne nazwisko] dał się poznać jako człowiek, dla którego pieniądze nie były rzeczą najważniejszą. Znane jest i uznane jego zaangażowanie charytatywne w pomoc ludziom ubogim i poszkodowanym przez los. Normą w jego postawie jest szczerość wobec innych, mówienie prawdy oraz poszanowanie prawa” – napisał Goliszewski.
W opinii CBA sprawa jest rozwojowa.