Polsko-litewskie łączniki sieci energii elektrycznej i gazu potykają się o politykę

Polsko-litewskie łączniki sieci energii elektrycznej i gazu potykają się o politykę. Czy możliwe jest nowe otwarcie?

Publikacja: 19.09.2016 21:13

Choć łączący systemy elektroergetyczne Litwy i Polski interkonektor LitPol Link o mocy do 500 MW działa od zaledwie dziesięciu miesięcy, sąsiedzi już proponują budowę bliźniaczego. Chcą, by oba łączniki miały w 2025 r. w sumie moc 2 tys. MW. Dla importujących większość energii Litwinów to warunek włączenia się do unijnego systemu energetycznego.

Z polskiej strony nie widać jednak entuzjazmu nawet dla zwiększenia przepustowości już działającej linii. Umowa operatorów systemów (PSE – Polskie Sieci Elektroenergetyczne i Litgrid) przewiduje zwiększenie mocy do 1 tys. MW do 2020 r. Sam most Ełk–Alytus (pol. Olita) ma już moc docelową, ale brak linii wewnątrz Polski. Ponadto Litwa musi zamontować za 80 mln euro tzw. wstawkę, konieczną ze względu na to, że systemy nie są zsynchronizowane.

Import obniża cenę

– Trudno wskazywać, kiedy te inwestycje się zakończą. Są przygotowywane – słyszymy w Ministerstwie Energii.

W PSE entuzjazmu jednak nie widać. – To, co powstało, wystarczy – mówi menedżer z tej firmy. – Jeśli chodzi o LitPol Link 2, to inicjatywa jest po drugiej stronie, nam się nie spieszy – dodaje. To dlatego, że od otwarcia mostu płynie do Polski przez Litwę więcej taniej energii ze Skandynawii. Część – jak uważa nasz rozmówca – może pochodzić z Rosji, bo Litwa, Łotwa i Estonia są zsynchronizowane z tamtejszym systemem.

Litwini chętnie by się zsynchronizowali z systemami zachodniej Europy, wprowadzając w życie założenia unii energetycznej. A to – argumentują – zależy właśnie od budowy LitPol Link 2.

Ale i po stronie Bałtów są problemy. – Na poziomie operatorów systemów państw bałtyckich też nie ma porozumienia, jak technicznie przeprowadzić synchronizację, jak ją sfinansować i kto ma ten proces koordynować – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Niewierowicz, były minister energetyki Litwy i prezes LitPol Linku, a dziś szef Polsko-Litewskiej Izby Handlowej. Podważa tezę, że tylko Polska jest winna opóźnieniu.

Faktem jest jednak, że nasz kraj traktuje LitPol Link 2 jako koncepcję, na której bardziej zależy drugiej stronie. – Dopóki nie zapadnie decyzja polityczna (najprawdopodobniej w grudniu 2016 r.) co do sposobu integracji państw bałtyckich, rozpoczynanie jakichkolwiek prac nie ma uzasadnienia – informuje Danuta Ryszkowska-Grabowska, rzeczniczka Ministerstwa Energii (ME). Podkreśla, że nawet pozytywna decyzja o synchronizacji nie oznacza, iż nowy most powstanie. Resort nie przywiązuje się też do podanej przepustowości połączeń, która wynika z analiz możliwych kierunków i wielkości przepływu energii. – Litwa nie planuje inwestycji w źródła wytwórcze tak dużej mocy. Z jakich państw zatem miałaby pochodzić tak duża moc do handlu transgranicznego z Polską? – pyta ME.

Obawy przed napływem „politycznie niepoprawnej" energii z Rosji i Białorusi mogą mieć uzasadnienie, bo mimo decyzji trzech państw bałtyckich o synchronizacji z systemem europejskim niektórzy menedżerowie łotewskiego operatora woleliby zachować status quo.

Drugie dno

Z ostatnich wypowiedzi szefa LitGridu dla Biznesalert.pl wynika, że Polska uzależnia budowę LitPol Link 2 od rozwiązania problemów wokół litewskich taryf kolejowych dla tamtejszej rafinerii Możejki z grupy Orlen. ME pytane, czy to prawda, odpowiada: – Kwestia drugiej linii jest tematem zaproponowanym przez Litwinów w związku ze strategicznym celem państw bałtyckich. Stronie polskiej zaś bardzo zależy na rozwiązaniu problemu Orlen Lietuva.

Zdaniem Roberta Zajdlera, radcy prawnego z Zajdler Energy Lawyers & Consultant, problemy wokół rafinerii nie pomagają także przy innych projektach. Chodzi o budowę połączenia gazowego Gas Interconnection Poland–Lithuania (GIPL), które wpada właśnie w co najmniej dwuletni poślizg. – Według założeń gazociąg miał być eksploatowany już od 2020 r. Dziś szacujemy, że wybudowany zostanie na koniec 2021 r. – mówi Tomasz Pietrasieński, rzecznik Gaz-Systemu, odpowiedzialnego za inwestycję na terenie Polski.

Powód? Pojawiły się problemy środowiskowe w Rembelszczyźnie pod Warszawą, gdzie miał się zaczynać rurociąg. Trzeba wyznaczyć nową trasę. Jej przebieg poznamy prawdopodobnie w połowie 2017 r. Na razie wiadomo tylko, że GIPL może się zaczynać w Hołowczycach k. Białej Podlaskiej. Nie zmieni się natomiast uzgodnione z Litwą miejsce przecięcia granicy.

W nowym wariancie łącznik byłby po polskiej stronie o kilkadziesiąt kilometrów krótszy, a więc i tańszy. Pierwotnie koszt szacowano na 558 mln euro, z czego 422 mln euro miała pokryć Polska.

Opóźnienia GIPL mogą mieć też jeszcze inną przyczynę. – Budowa połączenia gazowego z krajami bałtyckimi nie jest dla nas tak priorytetowa jak dla Litwy. To bardzo mały rynek, zwłaszcza jeśli porówna się go z niemieckim – wskazuje Zajdler. Dodaje, że dziś dla Polski kluczowa jest raczej budowa połączenia gazowego ze złożami norweskimi, jak najlepsze wykorzystanie gazoportu i gazociąg Północ–Południe.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy powinniśmy się obawiać importu energii z Rosji i Białorusi przez Litwę?

Opinie

Filip Elżanowski, dr hab., ekspert rynku energetycznego, Wydział Prawa UW

Choć Litwa i Polska mają wspólny cel tworzenia transgranicznej unii energetycznej, to cele krótkoterminowe w zakresie polityki energetycznej krajów są rozbieżne. Litwini nie chcą wpaść z deszczu pod rynnę, a tak by było, gdyby uniezależniając się od Rosji, wybudowali wspólnie z Polską infrastrukturę krytyczną i nie mieli wpływu np. na poziom cen energii u nas. Dlatego w swojej strategii mówią o rozbudowie połączeń międzysystemowych, ale dopuszczają też możliwość udziału w projektach wytwórczych w krajach ościennych. Przed trzema–czterema laty toczyły się nawet rozmowy dotyczące ich udziału w inwestycjach dziś prowadzonych w Elektrowni Opole czy w planowanej Ostrołęce. Taki sojusz także dziś byłby zasadny.

Tomasz Chmal, ekspert, Narodowe Centrum Studiów Strategicznych

Jest przestrzeń do poprawy relacji polsko-litewskich, zwłaszcza że współpraca jest wielowątkowa. Kluczowe jest zaufanie, bez którego planowane projekty infrastrukturalne będą się zacinały. Cały czas na stosunki gospodarcze rzutuje historia, ale też swego rodzaju protekcjonizm wobec „mniejszego litewskiego brata". To nie pozwala uwolnić potencjału. Chodzi o drogi, światłowody,

kolej czy rurociąg, które mogłyby powstać w pasie „wydartym" na budowę mostu energetycznego. Należałoby zacząć od poprawy stosunków politycznych poprzez spotkania na najwyższych szczeblach władz obu krajów. Dopiero potem potrzebna będzie wizja wykorzystania owego korytarza przesyłowego.

Paweł Nierada, ekspert, Instytutu Sobieskiego

Miejmy nadzieję, że ogłoszone zmiany zmierzają przy okazji polsko-litewskiej inwestycji do polepszenia sytuacji w infrastrukturze gazowej w północno-wschodniej Polsce. Istotne zmiany przebiegu GIPL (łącznik gazowy Polska–Litwa) mogą bowiem powodować konieczność przeprowadzania dodatkowych analiz, co może zagrozić planowanym terminom zakończenia inwestycji. A problemy z realizacją GIPL mogą budzić niepokój, bo negatywnie wpływają na planowane stworzenie w naszym kraju centrum obrotu gazem dla regionu. Budujemy hub gazowy, by mieć przeciwwagę dla działań Gazpromu, który poprzez projekt Nord Stream 2 chce na trwałe zapanować nad rynkiem w tej części Europy.

—trf

Choć łączący systemy elektroergetyczne Litwy i Polski interkonektor LitPol Link o mocy do 500 MW działa od zaledwie dziesięciu miesięcy, sąsiedzi już proponują budowę bliźniaczego. Chcą, by oba łączniki miały w 2025 r. w sumie moc 2 tys. MW. Dla importujących większość energii Litwinów to warunek włączenia się do unijnego systemu energetycznego.

Z polskiej strony nie widać jednak entuzjazmu nawet dla zwiększenia przepustowości już działającej linii. Umowa operatorów systemów (PSE – Polskie Sieci Elektroenergetyczne i Litgrid) przewiduje zwiększenie mocy do 1 tys. MW do 2020 r. Sam most Ełk–Alytus (pol. Olita) ma już moc docelową, ale brak linii wewnątrz Polski. Ponadto Litwa musi zamontować za 80 mln euro tzw. wstawkę, konieczną ze względu na to, że systemy nie są zsynchronizowane.

Pozostało 89% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej