– Nasze trzy wielkie piece pracują obecnie na technologicznym minimum, co sprawia, że dalsze ograniczanie wielkości produkcji nie wchodzi w grę. Sytuacja rynkowa wciąż się pogarsza, a prognozy nie napawają optymizmem, dlatego nie mamy wyboru: musimy zatrzymać tymczasowo piec w naszej krakowskiej hucie – twierdzi prezes zarządu firmy Geert Veerbeck w firmowym komunikacie.

Trudna sytuacja nie wynika jednak z wysokich cen energii, a przynajmniej – nie całkowicie, bowiem przedsiębiorstwa z branż energochłonnych mogą liczyć na rekompensaty za wydatki związane z zakupami potrzebnej energii. Branżę hutniczą dobijają dziś procesy zachodzące na międzynarodowych rynkach stali. W uproszczeniu chodzi o to, że – po ograniczeniu zakupów chińskiej stali przez USA – stal zza Wielkiego Muru zalała rynek europejski.

""

Adobe Stock

energia.rp.pl

W efekcie europejskie huty doświadczyły ostrego hamowania. Jak podkreślają menedżerowie Arcelor Mittal, nadwyżki mocy produkcyjnych w światowym hutnictwie wynoszą dziś ponad 400 mln ton, a popyt na stal w Europie spadnie w tym roku o 3,1 proc. (wcześniej zakładano, że będzie to 0,4 proc.). Produkcja aut w Niemczech wyhamowała o 11 proc. w stosunku do zeszłego roku.

Koncern przypomina też o precedensie: piec i stalownia zostały już zatrzymane w podobnych okolicznościach między sierpniem 2010 a marcem 2011 roku. Uruchomiono je ponownie, gdy sytuacja rynkowa się poprawiła. Arcelor Mittal zapowiada, że wyłączenie tej części huty nie będzie oznaczało zwolnień wśród 700 pracowników własnych, zatrudnionych dziś w krakowskiej hucie.