Balansowanie o krok od blackoutu

Intensywne modernizacje sieci energetycznych to większe ryzyko przeciążeń systemu. Tyle że remonty to konieczność.

Publikacja: 17.06.2019 18:45

Balansowanie o krok od blackoutu

Foto: A person takes a photograph from a hotel powered by a generator during a continued power outage in Caracas, Venezuela, on Sunday /Bloomberg

– W sieciach przesyłowo-dystrybucyjnych prowadzi się sporo prac remontowych, elektrociepłownie nie pracują, co przekłada się na niski poziom rezerw – ostrzegała w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezes Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera. Innymi słowy, intensywne prace remontowe zwiększały ryzyko niewydolności sieci, których konsekwencją mógłby być blackout. To tym bardziej istotne, że w ostatnich dniach padają kolejne rekordy poboru, np. 12 czerwca w całym kraju z systemu pobraliśmy ponad 24 GW energii, dzień później swój rekord ustanowiła Warszawa, gdzie zapotrzebowanie wyniosło 1327 MW.

Zmiana podejścia

O ironio, nasi rozmówcy z branży energetycznej zapewniają, że remontów nie intensyfikowano. – Średnioroczne wydatki na remonty i modernizacje sieci dystrybucyjnych, którymi w ramach grupy zarządza PGE Dystrybucja, wynoszą ok. 1,8 mld zł. I tegoroczne nie różnią się jakoś specjalnie od ubiegłych lat – mówi nam Maciej Szczepaniuk z Grupy Kapitałowej PGE.

""

energia.rp.pl

– Od 2015 r. zmieniło się podejście i prace modernizacyjno-remontowe przesuwa się na wiosnę lub jesień. Jeżeli elektrownia lub dystrybutor muszą coś wyremontować, robią to w okresach relatywnie najbardziej optymalnych z punktu widzenia obciążenia sieci – uzupełnia w rozmowie z nami Maciej Wapiński z Polskich Sieci Elektroenergetycznych. – URE zatwierdza plany remontowo-modernizacyjne w taki sposób, żeby nie doszło do ich ryzykownej kumulacji – uspokaja też prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Dlaczego „o ironio”? Bowiem teoretycznie linie przesyłowe (pozostające w gestii PSE) i dystrybucyjne (odpowiadają za nie spółki czterech dużych państwowych koncernów oraz innogy w Warszawie) powinniśmy remontować w Polsce na potęgę. W tym systemie ma ginąć aż 12 proc. wyprodukowanej energii, w dużej mierze we wschodniej części Polski. Tę liczbę powtarza się w kolejnych publikacjach od początku dekady. Polska miałaby tracić w ten sposób nawet 2 mld zł, co w oczywisty sposób odbija się na rachunkach. Według niektórych ekspertów polskim instalacjom przesyłowym i dystrybucyjnym pozostało od kilku do kilkunastu lat życia, co dotyczy przede wszystkim transformatorów – w wielu przypadkach ostatnie prace nad sporą częścią linii prowadzono w latach 70., a przerwy w dostawach prądu zdarzają się z tego powodu trzykrotnie częściej, niż wynosi unijna średnia.

Bilans strat

Może jednak nie chodzi o przestarzałość sieci, ale ich charakter, nieodpowiadający nadchodzącym wyzwaniom. – Nasze sieci prezentują się całkiem nieźle w porównaniu z amerykańskimi czy kanadyjskimi – mówi nam jednak prof. Mielczarski. Również straty szacuje skromnie: w sieciach przesyłowych na 2,1–2,2 proc. (według Macieja Wapińskiego z PSE sięgały one 1,6 proc. w 2017 r. i 1,62 proc. w 2016 r.) oraz 6–10 proc. w sieciach dystrybucji. W sumie 8 proc.

CZYTAJ TAKŻE: Już wiemy, ile wyniósł rekord poboru energii

– W ten sposób można ograniczać straty techniczne, a do tego dochodzą straty bilansowe: czyli ile energii kupiliśmy, a ile sprzedaliśmy. Straty bilansowe to – mówiąc kolokwialnie – złodziejstwo, znikanie prądu bez wystawiania faktur. W niektórych krajach straty bilansowe mogą dobijać do poziomu 40 proc. całości wyprodukowanej energii. Ale to już nie jest zdecydowanie przypadek Polski – twierdzi prof. Mielczarski. Tyle dobrych wiadomości. Nawet jeżeli polskie sieci prezentują się tak dobrze, nie oznacza to, że nic im nie grozi.

Niedostosowany system

– Jak wszędzie na świecie, jak jest gorąco, linie się nagrzewają – mówi Maciej Wapiński. Polskie bardziej? – Nie, problemy tego typu pojawiają się w każdej sieci przesyłowej. Blackout grozi nam zawsze, bo z definicji jest awarią nagłą i nieprzewidzianą. Na zagrożenia, które jesteśmy w stanie przewidzieć, przygotowujemy się zawczasu – deklaruje.

Zagrożenia może tak, nieco gorzej z wyzwaniami. – Mamy problem z wyprowadzaniem energii z nowo powstających w elektrowniach bloków energetycznych, to choćby przypadek Kozienic – punktuje Mielczarski. – Jeszcze gorzej jest z OZE, ponadto sieć przesyłowa jest kompletnie nieprzystosowana do poboru energii z planowanych elektrowni jądrowych. Musielibyśmy wybudować pięć–sześć nowych linii energetycznych wysokiego napięcia. Nasz system przesyłu jest kompletnie niedostosowany do polityki energetycznej, jaką chcemy prowadzić – dodaje.

CZYTAJ TAKŻEPSE chcą mocy ze słońca

""

Rynek mocy będzie nas słono kosztował, ale alternatywą jest blackout

energia.rp.pl

BLACKOUT W POLSCE I NA ŚWIECIE

Ostatni weekend dał nam przedsmak tego, co może nastąpić. Według informacji udostępnianych na Twitterze przez wiceszefa Rządowego Centrum Bezpieczeństwa bez prądu znalazło się 7 tysięcy odbiorców.

Najpoważniejszy problem mieli mieszkańcy województwa zachodniopomorskiego: tam od energii elektrycznej zostało odciętych aż 4000 odbiorców. W województwie opolskim było ich 1600, warmińsko-mazurskim – 970, a na Podlasiu – 423. We wszystkich tych przypadkach – podobnie jak w województwach pomorskim, kujawsko-pomorskim, wielkopolskim, łódzkim i lubuskim – obowiązywał alert RCB, wynikający z trudnych warunków atmosferycznych, przede wszystkim wiatru osiągającego w porywach do 115–130 km/h. To właśnie ten silny wiatr jest postrzegany jako potencjalna przyczyna awarii energetycznych. Teoretycznie Polsce nie grożą takie awarie, jakie dotknęły w tym samym czasie Ameryki Południowej, gdzie bez prądu znalazło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin aż 50 mln ludzi (dane dotyczą Argentyny i Urugwaju, ale potężne awarie paraliżowały również Brazylię i Paragwaj). Natomiast kiepski stan infrastruktury przesyłowej z pewnością przekłada się na podatność polskiej sieci energetycznej na awarie wywołane warunkami atmosferycznymi.

Eksperci ostrzegają przed potencjalnym długoterminowym spiętrzeniem szkodliwych czynników: w Polsce regularnie rośnie zapotrzebowanie na energię elektryczną, co wynika z rozwoju gospodarczego i bogacenia się społeczeństwa. Wyższy pobór wymuszają kolejne fale upałów (obciążenie sieci przez klimatyzatory). Pośrednio trzy grosze dorzucili politycy: zamieszanie wokół tzw. ustawy prądowej zahamowało inwestycje w modernizację sieci. ∑

– W sieciach przesyłowo-dystrybucyjnych prowadzi się sporo prac remontowych, elektrociepłownie nie pracują, co przekłada się na niski poziom rezerw – ostrzegała w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezes Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera. Innymi słowy, intensywne prace remontowe zwiększały ryzyko niewydolności sieci, których konsekwencją mógłby być blackout. To tym bardziej istotne, że w ostatnich dniach padają kolejne rekordy poboru, np. 12 czerwca w całym kraju z systemu pobraliśmy ponad 24 GW energii, dzień później swój rekord ustanowiła Warszawa, gdzie zapotrzebowanie wyniosło 1327 MW.

Pozostało 90% artykułu
Energetyka Zawodowa
Prezes Energi odwołana. Kto zastąpi bliską współpracownicę Daniela Obajtka?
Energetyka Zawodowa
Największe w historii ataki na ukraińską energetykę. Rosja uderzyła w elektrownie
Energetyka Zawodowa
Akcjonariusze Energi wygrywają z Orlenem. W tle fuzja obu spółek
Energetyka Zawodowa
Obca agentura w energetyce? Służby monitorują zagrożenia
Energetyka Zawodowa
Gigantyczne zarobki prezesa Shell. „Gorzka pigułka, do przełknięcia dla pracowników”